Rząd Egiptu od dawna domagał się od rodaków, by poświęcili swoje obywatelskie i polityczne prawa w zamian za gospodarczą prosperity – przekonywał w sierpniu zastępca dyrektora organizacji Human Rights Watch ds. Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej, Adam Coogle. Dziś jednak trzymanie języka za zębami i nie mieszanie się do polityki nie wystarczają. - Przerwy w dostawach energii dramatycznie ograniczają możliwości korzystania z podstawowych praw, jak prawo do zdobywania jedzenia, dostępu do wody i usług medycznych – dodawał Coogle.
Jego wystąpienie było reakcją na mnożące się narzekania zwykłych Egipcjan, którzy od lipca zalewają internet postami i klipami dokumentującymi uciążliwości życia w warunkach kryzysu energetycznego. Przerwy w zaopatrzeniu w prąd prowadzą do sytuacji, w których przebywanie w pomieszczeniach w upalne dni graniczy z niemożliwością, co paraliżuje zarówno sklepy, jak i zakłady produkcyjne czy placówki służby zdrowia. W dużych miastach użytkownicy lokali usytuowanych na wyższych pietrach budynków utyskują na niedostateczne ciśnienie wody, które skutecznie odcina ich od tego zasobu. Z kolei na terenach wiejskich przerwy w dostawach energii są dłuższe niż w miastach, co dodatkowo pogarsza sytuację w upośledzonych gospodarczo i społecznie regionach kraju.
Ambicje Kairu
Egipt praktycznie od początku obecnego stulecia jest na energetycznym „głodzie”: statystycznie, zużycie energii elektrycznej rosło nad Nilem przez ostatnie dwie dekady w tempie kilkuprocentowym. Sądząc po konsumpcji gazu naturalnego – najważniejszego z rodzimych surowców – był to wzrost o około 7 proc. rocznie (przykładowo, wzrost zużycia gazu w Polsce to jakieś 1-2 proc. rocznie). Napędzały go subsydia: ulubione narzędzie reżimu Hosniego Mubaraka. O ile reżim upadł w czasie Arabskiej Wiosny, o tyle kolejne władze – najpierw demokratycznie wybrani na najwyższe urzędy politycy z Bractwa Muzułmańskiego, a potem wojskowi, którzy doszli do sterów państwa w wyniku puczu – nie potrafiły z tego narzędzia zrezygnować bez ryzykowania wybuchu społecznego niezadowolenia.
Czytaj więcej
Podziemne magazyny w krajach Unii są już pełne, umowy na sezon zimowy podpisane, popyt spada - a na unijnym rynku gaz drożeje. Przyczyna leży w sytuacji na antypodach, na którą rynek reaguje nerwowo.
Rządzący obecnie reżim generała – dziś prezydenta – Abdel Fattaha as-Sisiego zaczął dyskretnie przygotowywać się do zniesienia subsydiów. Nie tyle z powodu chęci urynkowienia gospodarki, ile z uwagi na ambicje uczynienia z Egiptu znaczącego dostawcy gazu na światowe rynki. Impetu tym planom nadała rosyjska agresja na Ukrainę: w 2022 r. Egipt dosyć niespodziewanie zaczął grać w pierwszej lidze dostawców LNG – w Europie był piątym pod względem wielkości dostawcą skroplonego gazu, z 7,04 mld m sześc. dostarczonego surowca (według Institute for Energy Economics and Financial Analysis pierwsze skrzypce grają USA – 74,08 mld m sześc., potem Katar z 27,85 mld m sześc., Rosja z 20,18 mld m sześc. i Algieria z 13,25 mld m sześc.). W skali globalnej Egipt jest 12. pod względem wielkości eksporterem LNG.