Polski rynek biogazu, czyli surowca o zawartości metanu zazwyczaj nieprzekraczającej 75 proc., od lat jest w stagnacji. Z ostatnich danych wynika, że biogazowni rolniczych było u nas w 2022 r. zaledwie 143 (chociaż w porównaniu z 2021 r. ich liczba wzrosła o 15 instalacji). Jeszcze gorzej sprawa ma się z przyrostem biogazowni nierolniczych. Tych na koniec 2022 r. było 221, a więc tylko o osiem więcej niż rok wcześniej. To bardzo mało, zwłaszcza jeśli zauważyć, że w całej UE łączna liczba biogazowni już zbliża się do 20 tys.
Co gorsza, w Polsce ciągle nie ma żadnej biometanowni, czyli instalacji wytwarzającej surowiec mogący zastąpić kopalniany wysokometanowy gaz ziemny (98 proc. metanu), a więc ten powszechnie stosowany w przemyśle i gospodarstwach domowych. Tymczasem w Unii liczba takich instalacji przekroczyła już tysiąc.
Nadzieję na poprawę sytuacji dają kolejne obietnice polityków. Konkretnie zaś chodzi o prace nad projektem ustawy o ułatwieniach w przygotowaniu i realizacji inwestycji w zakresie biogazowni rolniczych. Projekt m.in. zakłada zmniejszenie obciążeń związanych z uzyskiwaniem dla realizacji tego typu przedsięwzięć decyzji o warunkach zabudowy, pozwolenia na budowę czy wydanie warunków przyłączenia biogazowni do sieci. Z nowymi regulacjami duże nadzieje wiążą niektóre spółki.
Czytaj więcej
EuRoPol Gaz wystąpił do arbitrażu przeciw Rosjanom z żądaniem o zapłatę łącznie ponad 6,2 mld zł z tytułu opłat za przesył gazu ziemnego polskim odcinkiem rurociągu Jamał-Europa w latach 2006-2009 i opłat za transport, który miał być realizowany do 2045 r.
– Projekt ustawy z całą pewnością może przyczynić się do rozwoju rynku biogazu i biometanu w Polsce. Szczególnie ważne dla potencjalnych inwestorów mogą być propozycje ułatwień w zakresie procesu administracyjnego – zauważa Paweł Grzegorski, prezes Seleny Green Investments. Jego zdaniem bariery biurokratyczne to dziś jeden z podstawowych czynników utrudniających rozwój branży.