Nawet zagrożenie konfliktami wojennymi, dalszymi sankcjami i kryzysem gospodarczym nie powoduje rozhuśtania cen ropy, tak by zarabiali na tym handlarze i fundusze hedgingowe, pisze The Wall Street Journal.
Za ostatni rok wahania cen ropy Brent wyniosły 22 proc., co jest uznawane na wahania standardowe. Od 1995 r średnia wahań Brent wynosiła 32 proc. I każda liczba poniżej tej wartości jest uznawana za oznakę słabszych wahań. Zazwyczaj huśtawka cen ropy bardziej jest zauważalna kiedy zapasy surowca w światowych magazynach wahają się mocno od największych do najniższych. Teraz kiedy zapasy spadają, amerykańscy producenci ropy łupkowej szybko na to reagują wzrostem wydobycia. Także porozumienie o zamrożeniu wydobycia zawarte przez kartel eksporterów OPEC oraz Rosję i innych producentów spoza organizacji, wpływa stabilizująco na cenę, nie pozwalając zapasom na szybki przyrost.
Amerykanie i OPEC stabilizują też sytuację, której zagraża zapaść gospodarcza Wenezueli i związany z tym gwałtowny spadek produkcji ropy. Podobnie jest w wypadku konfliktów na Bliskim Wschodzie: ataków jemeńskich partyzantów na saudyjskie instalacje naftowe oraz Izraela na kontrolowane przez Iran obiekty w Syrii.
– Nawet Bliski Wschód nie ma wpływu na zwiększenie wahań ceny na rynku ropy – zauważa Tibo Remundos szef Commodities Trading Corporation. – Rola producentów ropy łupkowej jest ogromna. Są dla rynku gwarancją, że nawet przy gwałtownym wzroście czy spadku zapasów, wydobycie ropy szybko się do tego dostosuje – zaznacza Francisco Blanche główny analityk Bank of America Merrill Lynch.