Według Administracji Informacji Energetycznej USA (EIA) wielkość zakupów rosyjskiego surowca w 2020 r wyniosła 538 tys. baryłek dziennie. Dało to blisko 7-procentowy udział Rosji w średnim dziennym imporcie ropy i produktów ropopochodnych do Stanów Zjednoczonych i drugą pozycję wśród eksporterów na ten rynek.
– Wzrost dostaw z Rosji wiąże się przede wszystkim z rezygnacją Amerykanów z wenezuelskiej ropy. Po drugie z ograniczeniami w produkcji krajów porozumienia OPEC +. Razem doprowadziło to do spadku podaży relatywnie ciężkich gatunków ropy na światowym rynku i wymusiło na amerykańskich rafineriach przestawienie się na rosyjską ropę, która może zastąpić wenezuelską – tłumaczy Wasilij Tanurkow z ACRA.
Bloomberg
– Ze statystyk EIA można zauważyć, że większość z rosyjskiego eksportu do USA składa się z „pośrednich” produktów naftowych wymagających dalszego przetwarzania ( tzw. oleje niedokończone”). Stanowiły one 71 proc. z 0,54 miliona baryłek dziennie całkowitego importu. A ich wielkość wzrosła o 38 proc. roku do rok, stwierdza Kokin. Taki stan nie musi się powtórzyć w tym roku. Rafinerie amerykańskie z reguły wolą stosować tańszy surowiec niskiej jakości (ciężki, lepki).
„Rosyjski Urals jest lepszej jakości i droższy od ciężkich olejów z Wenezueli, co sprawia, że nie jest to najbardziej atrakcyjny surowiec dla rafinerii w Zatoce Meksykańskiej. Aby poprawić opłacalność przerobu, rafinerie amerykańskie mogłyby kupować ciężkie pozostałości z Federacji Rosyjskiej za niską cenę i mieszać je z wyższej jakości ropą ”- sugeruje Kokin.