Na otwarciu czwartkowej sesji giełdowi inwestorzy handlowali akcjami PGNiG po 6,05 zł, co oznaczało zwyżkę kursu o 2,9 proc. W kolejnych minutach i godzinach popyt był jeszcze większy, co owocowało dalszymi zwyżkami. Przed południem cena walorów spółki dochodziła już do 6,2 zł (+5,4 proc.). Bezpośrednim powodem wzmożonego zainteresowania papierami niewątpliwie były dobre informacje dotyczące wyników wypracowanych w IV kwartale.
Jarosław Wróbel, członek zarządu PGNiG
Według szacunków spółki podstawowy wskaźnik, czyli skonsolidowany zysk EBITDA, wyniósł 2,3 mld zł, i tym samym w ujęciu rok do roku zwyżkował o 46,8 proc. Ponad połowę zarobku zapewnił grupie biznes obrotu i magazynowania gazu. Decydujący wpływ na wzrost rentowności w tej części miało zastosowanie nowej formuły cenowej w rozliczeniach za gaz importowany na podstawie kontraktu jamalskiego, co nastąpiło po wydaniu wyroku przez Trybunał Arbitrażowy w Sztokholmie wiosną ubiegłego roku. Z drugiej strony koncern mógł więcej żądać za sprzedaż gazu, ze względu na istotny wzrost jego cen na globalnym rynku. Zwyżki byłyby jeszcze większe, gdyby nie 10,6-proc. obniżka taryfy detalicznej wprowadzona od lipca 2020 r. Kolejnym najbardziej zyskownym obszarem działalności była dystrybucja błękitnego paliwa. Tu pomógł koncernowi wzrost taryfy dystrybucyjnej o 3,5 proc. obowiązujący od kwietnia 2020 r. oraz niższe o 1,5 st. C średnie temperatury powierza w ujęciu rok do roku.
Wieża wiertnicza PGNiG/Bloomberg
Znaczący spadek zysków PGNiG zanotował za to na wydobyciu ropy i gazu. To przede wszystkim konsekwencja niższych w ujęciu rok do roku notowań ropy oraz zawiązania odpisów aktualizujących majątek trwały w kwocie ok. 677 mln zł. Spadek zysków wykazał również biznes wytwarzania ciepła i prądu. W tym obszarze głównym negatywnym czynnikiem wpływającym na rentowność były niższe przychody ze sprzedaży energii elektrycznej z wytwarzania (o 8 proc.), przy jednocześnie spadającym wolumenie sprzedaży (o 9 proc.).