– Nie myślę, by to, co zdarzyło się w Norylsku, wpłynęło na plany dotyczące Arktyki. To są ambitne plany. Eksploatacja Arktyki jest konieczna do rozwoju naszej gospodarki i socjalnej sfery życia. To są wielkie plany i będą dalej realizowane. Oczywiście przy najsurowszych przestrzeganiu norm ekologicznych – zapewnił w poniedziałek Dmitrij Piesków rzecznik Kremla.
Skażona rzeka Ambarnaja w Norylsku/AFP
Tymczasem w Norylsku (Krasnojarski Kraj) trwa dramat związany z wylaniem 29 maja do rzeki i gleby 21 tysięcy litrów oleju napędowego. Normy skażenia wód i gruntu zostały przekroczone ponad 200 razy. Do miasta docierają wciąż nowe grupy likwidatorów chemicznych, m.in. ze służby ratownictwa morskie znad Bałtyku, Morza Czarnego, Kaspijskiego i Azowskiego.
Koncern Norylski Nikiel odpowiedzialnym za tragedię przepompowuje paliwa ze wszystkich zbiorników równie starych, zerdzewiałych i osadzonych w wiecznej zmarzlinie, jak ten 40-letni, którego osiadające fundamenty i stopień przeżarcia rdzą, doprowadziły do tragedii.
W poniedziałek ratownikom po tygodniu pracy, udało się zebrać ponad 650 m sześć. oleju z powierzchni rzeki. – Cały odcinek rzeki Ambarnaja (tam spłynęło 15 tys. l a 6 tys. l wsiąkło w ziemię) został podzielony na sektory. Obok ratowników morskich pracują likwidatorzy z Norylskiego Niklu, Gazprom Neftu i Transneft-Sybir. Ich wspólną pracę koordynuje sztab operacyjny, gdzie trafiają informacje z całej doby – dowiedziała się w Norylsku agencja RIA Nowosti.