Przez ostatnie tygodnie cała branża górnicza przypatrywała się z uwagą, jakie podwyżki uda się wywalczyć załodze z Polskiej Grupy Górniczej. Wypracowanie w tej spółce kompromisu – przy udziale wicepremiera i ministra aktywów państwowych Jacka Sasina – sprawiło, że zielone światło do podwyżek zapaliło się także dla innych górniczych firm. Na efekty nie trzeba było długo czekać. W środę na podwyżki zgodził się zarząd miedziowego koncernu KGHM, a wcześniej wniosek o rozpoczęcie negocjacji złożyły związki zawodowe z Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Rozmowy toczą się już w Lubelskim Węglu Bogdanka.
Wynik kompromisu
W PGG wzrost wynagrodzeń o 6 proc. dla ponad 41 tys. pracowników kosztować będzie 260–270 mln zł. To zdecydowanie więcej, niż węglowy gigant zarobił w minionym roku. Spółka wypracowała co prawda 86 mln zł zysku, ale w wyniku dokonania odpisu wartości aktywów zamknęła miniony rok księgową stratą przekraczającą 400 mln zł. Pierwotnie górnicy walczyli tam o 12-procentowy wzrost płac. Zarząd PGG najpierw tłumaczył, że na podwyżki nie ma pieniędzy, ale po interwencji ministra aktywów państwowych stronom udało się osiągnąć kompromis. W efekcie przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto w kopalniach PGG wzrośnie w tym roku do 7829,61 zł.
W środę podobny, 6-proc., wzrost płac wynegocjowały związki zawodowe działające w KGHM. Porozumienie zawiera ponadto kilka korzystnych dla załogi regulacji dotyczących dodatków do pensji. Pierwotnie związkowcy z miedziowej spółki żądali podwyżek sięgających 11 proc.
Ciche negocjacje
Pismo do zarządu w sprawie rozpoczęcia rozmów płacowych skierowały też związki zawodowe działające w Jastrzębskiej Spółce Węglowej. Powołały się przy tym na rosnącą inflację i wzrost wynagrodzeń w gospodarce narodowej. Wniosek o spotkanie w celu uzgodnienia wskaźnika wzrostu wynagrodzeń w 2020 r. nie zawierał konkretnych oczekiwań. Nam udało się jednak ustalić, że satysfakcjonujące dla załogi byłoby podobne rozwiązanie jak wypracowane w PGG.
– Wzrost wynagrodzeń o 6 proc. byłby wystarczający. Mamy jednak świadomość, że sytuacja na rynku węgla się pogarsza. Dlatego nastawiamy się raczej na spokojne rozmowy, a na rozstrzygnięcia poczekamy pewnie do czasu, aż będziemy mieć pewność co do sytuacji finansowej JSW – mówi nam związkowiec, który chce zachować anonimowość.
Nie należy się więc spodziewać głośnych protestów, strajków ostrzegawczych czy zapowiedzi manifestacji w Warszawie, co w ostatnich tygodniach działo się w PGG. Z naszych źródeł wynika, że w JSW związkowcy mają nieformalne porozumienie z zarządem. Jeśli zachowają spokój do wyborów prezydenckich, załoga dostanie podwyżki.
Podobne negocjacje od miesięcy toczą się już w Lubelskim Węglu Bogdanka. Według nieoficjalnych informacji pierwotnie związkowcy żądali tam podniesienia płac o 15 proc. Poziom podwyżek w PGG może jednak sprawić, że załoga złagodzi swoje roszczenia. Zarząd Bogdanki nie mówi wprost, czy podniesie wynagrodzenia, ale można się spodziewać, że podwyżek nie uniknie.