Bruksela przedstawiła w środę kolejne szczegóły ambitnego pakietu klimatycznego, którego celem jest zmniejszenie emisji CO2 o 40 proc. w 2030 roku w porównaniu z 2005 rokiem. Obecnie obowiązujący pakiet klimatyczno-energetyczny mówi o redukcji o 20 proc. do 2020 roku, nowe ustalenia będą więc obowiązywać od 2021 roku.
Szczegóły propozycji
Wiadomo już (propozycja na ten temat pojawiła się rok temu), że w przemyśle redukcja będzie musiała wynieść 43 proc. Tam redukcji dokonuje się instrumentami rynkowymi w systemie ETS, czyli handlu uprawnieniami do emisji. Obciążenie dla Polski jest niższe niż średnio dla UE, bo nasz kraj wywalczył wtedy pulę 40 proc. darmowych uprawnień dla opartej na węglu energetyki. Komisja Europejska zaproponowała też wtedy, że ta pula do 2030 roku się nie zmieni, choć cała europejska pula darmowych uprawnień będzie systematycznie, corocznie redukowana.
W środę KE przedstawiła drugą część szczegółów, czyli indywidualne cele redukcji CO2 dla państw członkowskich w sektorach poza ETS (rolnictwo, budownictwo i transport z wyłączeniem lotnictwa). Dla Polski cel redukcji wynosi 7 procent w porównaniu z 2005 rokiem. Ale w obecnie obowiązującym pakiecie klimatycznym dostaliśmy możliwość zwiększenia emisji o 14 proc. do 2020 roku w porównaniu z 2005 rokiem. To oznacza, że nowy cel zmusi nas do redukcji emisji aż o 24 proc. w porównaniu z planowanym poziomem z 2020 roku. Może nieco mniej, jeśli do 2020 roku nie wykorzystamy w pełni możliwości zwiększenia emisji o 14 proc., ale na pewno będzie to znaczący wysiłek do dokonania w ciągu zaledwie dziesięciu lat.
Nikt nie jest zadowolony
– Żadne państwo członkowskie, łącznie z Polską, nie jest zadowolone z tej propozycji – mówi nieoficjalnie polski dyplomata. Dla nikogo nie jest ona jednak zaskoczeniem. Na szczycie UE w październiku 2014 roku zostało zawarte porozumienie o redukcji emisji CO2 o 40 proc. do 2030 roku i wiadomo było, że każdy kraj musi za to sprawiedliwie zapłacić. Kluczem do ustalenia indywidualnych celów jest poziom produktu krajowego brutto na mieszkańca: im bogatszy kraj, tym głębszej redukcji musi dokonać.
Polscy eksperci wyjaśniają, że ważny jest nie tylko cel końcowy, ale też ścieżka dochodzenia, która nie jest jeszcze uzgodniona. Ponadto część emisji będzie można kompensować zarządzaniem gruntami leśnymi.