Minister spraw zagranicznych Węgier Peter Szijjártó zwrócił się do Ministerstwa Spraw Zagranicznych Ukrainy o niepodejmowanie jednostronnych działań, które mogłyby negatywnie wpłynąć na dostawy energii z Węgier. Choć urzędnik używa słowa „prośba”, to w rzeczywistości grozi walczącemu z rosyjską agresją krajowi odcięciem od dostaw prądu.
„Powiedziałem panu ministrowi (szefowi MSZ Ukrainy -red): skoro Węgry zapewniają pełne dostawy energii (elektrycznej – red.) na Ukrainę, chcielibyśmy, aby Ukraina powstrzymała się w przyszłości od jednostronnych, nieoczekiwanych kroków, takich jak te podjęte niedawno, które postawiły węgierskie dostawy energii przed nadzwyczajnymi wyzwaniami” - stwierdził Szijjártó, cytowany przez rosyjskie media.
Nowa umowa na tranzyt ropy przez Ukrainę na Węgry
Oświadczenie to nastąpiło po wejściu w życie nowej umowy o tranzycie ropy przez Ukrainę na Węgry. Przyznaje ona węgierskiemu koncernowi naftowo-gazowemu MOL własność ropy począwszy od granicy białorusko-ukraińskiej. To MOL, a nie objęty ukraińskimi sankcjami Łukoil, odpowiada więc za tranzyt i bezpieczeństwo dostaw. Wszystko to oznacza duże, dodatkowe koszty dla węgierskiego koncernu.
Czytaj więcej
Koniec z tanią ropą dla prorosyjskiego rządu Węgier. Objęty ukraińskimi sankcjami Łukoil w październiku wznowi dostawy ropy na Słowację i Węgry. Wszystkie koszty, w tym opłaty tranzytowe, wziął na siebie główny odbiorca – węgierski MOL.
Budapeszt zwrócił się także do Ukrainy o zaprzestanie „dyskryminacji węgierskich firm na rynku ukraińskim”. Na czym ta dyskryminacja polega, tego szef węgierskiego MSZ nie wyjaśnił. Prorosyjski rząd Węgier już szantażuje w tej dziedzinie Kijów. W Brukseli oficjalnie sprzeciwia się przyznaniu Ukrainie środków z Europejskiego Funduszu Pokojowego na zbrojenia do czasu wyeliminowania dyskryminacji węgierskich firm.