W środę ceny ropy naftowej pozostały na niemal niezmienionym poziomie. Dzień wcześniej surowiec potaniał o ponad 3 proc. do najniższych poziomów od sześciu miesięcy w związku z nadwyżką podaży i obawami o popyt, informuje agencja Reuters.
Lutowe kontrakty terminowe na ropę marki Brent podrożały o 6 centów, czyli 0,08 proc., do 73,30 dolarów za baryłkę. Styczniowe kontrakty terminowe na amerykańską WTI wzrosły o 10 centów, czyli 0,15 proc., do 68,71 dolarów za baryłkę. We wtorek za to notowania kontraktów terminowych Brent obniżyły się do najniższego poziomu zamknięcia od końca czerwca czyli 73,24 dolarów za baryłkę, tracąc tym samym w jeden dzień 2,79 dolara.
Czytaj więcej
Najpotężniejsza petromonarchia świata i nieformalny lider OPEC nie ma zamiaru bezczynnie przyglądać się odejściu świata od paliw kopalnych. O ile Zachód trudno zepchnąć z drogi do transformacji energetycznej, to z innymi regionami może pójść łatwiej.
Co wpłynie na ceny ropy pod koniec roku?
- Obawy dotyczące perspektyw światowej gospodarki w przyszłym roku; brak zaangażowania w cięcia produkcji ze strony eksporterów z porozumienia OPEC+ oraz wzrost produkcji w wielu miejscach, w tym rekordowy poziom w USA, wywierają duży wpływ na ceny pod koniec roku – tłumaczy zachowanie rynku Craig Erlam, analityk firmy Oanda.
W środę zakończyło się dwudniowe posiedzenie Komitetu Otwartego Rynku amerykańskiej Rezerwy Federalnej. Uczestnicy rynku oczekują, że kierownictwo Fed utrzyma główną stopę procentową na tym samym poziomie po wynikach trzeciego posiedzenia z rzędu.