Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta poinformował w piątek, że prezes Tomasz Chróstny spotkał się z szefami wojewódzkich inspektoratów Inspekcji Handlowej i zlecił „natychmiastowe, intensywne kontrole stacji, które wykorzystują sytuację do absurdalnego podnoszenia cen”. Urząd podziękował też PKN Orlen i Grupie Lotos za to, że są gotowe do rezygnowania ze współpracy ze stacjami, które „w sposób nieuzasadniony” podnoszą ceny paliw.
Sygnały o podnoszeniu cen przez niektóre stacje benzynowe pojawiają się w mediach społecznościowych w zasadzie od początku ukraińskiej wojny obronnej. Media społecznościowe są również pełne doniesień o kolejkach przed stacjami w wielu miastach Polski. Fakt zwiększonego popytu na paliwa potwierdzają dane. Z danych banku PKO BP, którymi analitycy banku podzielili się na Twitterze, wynika, że 24 lutego nastąpił skokowy wzrost transakcji na stacjach benzynowych.
Stacje benzynowe, których właściciele próbują wykorzystać wojnę do zwiększenia zarobków muszą się liczyć z konsekwencjami nie tylko ze strony Inspekcji Handlowej i UOKiK. PKN Orlen, koncern dostarczający większość paliw na polskie stacje benzynowe, poinformował, że będzie rozwiązywać umowy ze stacjami, które w sposób nieuzasadniony podnoszą ceny. I to dotyczy zarówno stacji, które korzystają z szyldu Orlen, jak i sieci „tylko” odbierających paliwa od Orlenu. W trybie natychmiastowym koncern rozwiązuje umowy z 9 stacjami, co do których takie podnoszenie cen już potwierdzono.
- Za niedopuszczalne uznajemy wykorzystywanie aktualnej sytuacji i podnoszenie cen do poziomów, które nie znajdują żadnego uzasadnienia w czynnikach kształtujących ceny detaliczne. Zapewniamy, że będziemy weryfikować wszystkie doniesienia dotyczące manipulacji cenowych i bezwzględnie zwalczać ten proceder – napisano w oświadczeniu płockiego koncernu.