Dyskutowany od ubiegłego tygodnia poselski projekt zmian w ustawie o OZE w zasadzie stawia symboliczną kropkę w rozwoju mikroinstalacji w Polsce. W olbrzymim uproszczeniu sprawia on, że nadwyżki wyprodukowanej energii z przydomowych instalacji będzie można odebrać z sieci za opłatą, która znacznie obniży opłacalność takiej inwestycji. W zasadzie można się było tego spodziewać: wraz z końcem tego roku wsparcie z programu "Mój prąd" również będzie wygasać, a dotacje będzie można uzyskać przede wszystkim na przydomowe magazyny energii.
Jakie są przyczyny tego odwrotu od prosumenckiego modelu produkcji prądu, można się tylko domyślać. Ale sugestie ekspertów z branży są takie, że dla energetyki ta fotowoltaiczna rewolucja, do jakiej doszło na naszych dachach, okazała się zbyt twardym orzechem do zgryzienia. - Poprawki, jakie znalazły się w poselskim projekcie zmiany ustawy o OZE, zmierzają do tego, by zniechęcić przyszłych prosumentów do wchodzenia do systemu, w którym sprzedawca zobowiązany - duże spółki Skarbu Państwa - musi takie osoby obsłużyć - komentuje w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Bogdan Szymański, prezes Stowarzyszenia Branży Fotowoltaicznej Polska PV.
Po części jest to też spełnienie postulatów formułowanych przez część specjalistów. - Fotowoltaika w Polsce ma kilka silników. To nie tylko prosumenci indywidualni, ale też prosumenci biznesowi, a następnie mniejsze i większe farmy PV. Wcześniej zrobiliśmy jako państwo błąd, zakładając, że o rozwoju branży decydować będzie wyłącznie pierwszy z tych segmentów - tłumaczył w rozmowie z nami Grzegorz Wiśniewski, szef Instytutu Energetyki Odnawialnej. - Teraz, nie gubiąc z oczu prosumentów, powinniśmy inwestować w rozbudowę pozostałych segmentów o nie mniejszym potencjale, by cała branża pomagała osiągnąć cele klimatyczne, obniżyć ceny energii dla wszystkich odbiorców, poprawić konkurencyjność przemysłu czy wdrażać innowacje - podsumowywał.
Impuls dla dużych
Tak rzeczywiście może się stać. Zmiany w rozliczeniach prosumentów jednych zniechęcą, a innym dadzą impuls do zwiększenia skali przedsięwzięcia - tak by było opłacalne pomimo barier. - Jeżeli proponowane przez posłów zmiany wejdą w życie, nie zahamuje to rozwoju fotowoltaiki: instalacje będą się dalej rozwijać, ale już poza systemem prosumenckim, w modelu sprzedażowym realizowanym przez niezależne spółki obrotu - przewiduje Szymański. - Istnieje ryzyko, że przyszłe domowe instalacje PV będą często większe niż 10kW, gdyż nie będzie naturalnego ograniczenia, jakie daje obecnie opust - dodaje.