Będą problemy z niemal 11 mld zł kredytów na elektrownie na wiatr. Instytucje finansowe już muszą restrukturyzować pierwsze umowy.
– Wartość portfeli bankowych kredytów na inwestycje w odnawialne źródła energii (OZE) zbliża się do 12 mld zł – mówi Piotr Matwiej, doradca zarządu Związku Banków Polskich. – Około 90 proc. tej kwoty (czyli ok. 10,8 mld zł – red.) stanowią kredyty udzielane na finansowanie farm wiatrowych. Ich spłata może napotkać trudności – dodaje.
Niekorzystne przepisy
Problem dotyczy ośmiu–dziesięciu banków. ZBP próbuje oszacować skutki zmian regulacyjnych dotyczących farm, m.in. spodziewanego od 2017 r. wzrostu obciążeń z tytułu podatków od nieruchomości, naliczanych w efekcie wejścia w życie tzw. ustawy wiatrakowej.
Bankowcy niechętnie mówią o tym, jak wskazana przez ZBP kwota kredytów dzieli się na poszczególne z nich, ale bezsprzecznie największy portfel ma BOŚ, kontrolowany przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Ze sprawozdania za półrocze wynika, że jego zaangażowanie sięga 2,3 mld zł. Przedstawiciele banków i eksperci z branży OZE szacują, że pożyczek łącznie po ok. 1 mld zł mogły udzielić Alior Bank, PKO BP i Raiffeisen Polbank. Mniejsze, sięgające 300–400 mln zł portfele mogą mieć DNB i mBank. Klientów w branży wiatrowej pozyskiwał też BGŻ (BGŻ BNP Paribas).
– W przypadku kredytów wiatrakowych skala należności jest mniejsza niż w przypadku kredytów frankowych. Ale niebawem znajdą się one w tej samej kategorii niespłacanych zobowiązań – ostrzega Wojciech Cetnarski, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.
– Ryzyko niewypłacalności zajrzy w oczy niektórym kredytobiorcom pewnie w przyszłym roku, jeśli rynek zielonych certyfikatów (forma wsparcia dla OZE – red.) nie odbije i nie uda się obronić niższych podatków lokalnych – wtóruje Paweł Puacz, radca w kancelarii Clifford Chance.
Ucierpią drobni
Ze względu na nadpodaż certyfikatów ich ceny spadły poniżej 40 zł/MWh. Przed rokiem za psychologiczną granicę uważano 100 zł. Zarówno banki, jak i środowisko inwestorów przedstawiały propozycje przywrócenia równowagi podaży i popytu tych świadectw pochodzenia. Ale w Ministerstwie Energii nie widać woli rozwiązania problemu. Z wypowiedzi wiceministra Andrzeja Piotrowskiego, której udzielił „Rzeczpospolitej” w wakacje, wynika że sprawę tę powinien uregulować rynek. – Od tamtej pory podejście się nie zmieniło – twierdzą osoby z branży OZE.
Tymczasem część banków już mówi o wnioskach z prośbą o restrukturyzację zadłużenia. Tam, gdzie wierzyciele posiadają długoterminowe umowy na sprzedaż zielonych certyfikatów lub energii wytworzonej w farmach, to na razie pojedyncze przypadki. W gorszej sytuacji są instytucje, w których zobowiązania zaciągali drobni i średni właściciele farm na projekty do 6 MW. – Problemy ze spłatą mogą się pojawiać najpierw u najsłabszych, czyli firm rodzinnych z polskim kapitałem. One nie mają żadnej poduszki finansowej umożliwiającej złagodzenie regulacji – tłumaczy Matwiej.
Wielu drobnych inwestorów dopłaca do wiatraków z innej działalności, np. rolniczej. Ale jeśli rolnikowi grad wytłucze plony lub gospodarstwo dotknie pomór świń, nie będzie miał skąd wziąć pieniędzy. – Ci będą umierać po cichu. Dla dużych to kwestia niższej rentowności – wskazują eksperci.
Potencjalne skutki gospodarcze to np. mniejsze podatki lokalne płacone przez inwestorów, ale też mniej kapitału prywatnego na zwiększenie kolejnej akcji kredytowej.
– Wpłynie to na koszt udzielania kolejnych kredytów czy pożyczek, bo banki będą zmuszone ponieść dodatkowe koszty na odzyskanie kapitału – zauważa Matwiej. – Jeśli branża raz sparzy się na inwestycjach OZE, to w przyszłości nie da ani złotówki na finansowanie OZE w żadnej postaci – uważają bankowcy.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętę digitalizację, fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami "Regulaminu korzystania z artykułów prasowych" [Poprzednia wersja obowiązująca do 30.01.2017]. Formularz zamówienia można pobrać na stronie www.rp.pl/licencja.