Jesteśmy dopiero na początku drogi, jeśli chodzi o wdrażanie nowoczesnych technologii do zarządzania organizmem miejskim. Przed prezydentami i burmistrzami stoi szereg wyzwań.
Czas dialogu
Coraz większego znaczenia nabiera idea inteligentnych miast. Już nikt nie ma wątpliwości, że to właśnie w tym kierunku powinny podążać inwestycje samorządów.
– Na inteligentne miasto składa się wiele rozwiązań opartych na internecie rzeczy, które umożliwiają efektywne zarządzanie infrastrukturą: komunikacja miejska, miejsca parkingowe, inteligentne oświetlenie, monitoring bezpieczeństwa, zdalny odczyt liczników wody, system rowerów miejskich, sterowanie sygnalizacją uliczną, inteligentne ławki i pojemniki na śmieci – wylicza Bożena Leśniewska, wiceprezes Orange Polska ds. rynku biznesowego. Dodaje, że wprowadzenie standardu 5G znacznie rozszerzy funkcjonalność smart city. Zarządzanie informacją w czasie rzeczywistym pozwoli błyskawicznie reagować na sytuacje kryzysowe.
Słychać też głosy, że brak spójnej definicji smart city otwiera pole do popisu dla pomysłów pseudomarketingowych. Na czym więc powinny skoncentrować się władze, jeśli chcą budować miasto przyszłości?
– W mojej ocenie do idei smart city powinniśmy zaliczać działania nakierowane na wygodę mieszkańca, z silnym komponentem technologicznym. Wówczas technologia jest bazą, a kolejnym punktem będzie wykorzystanie istniejącej infrastruktury (często komercyjnej) i budowanie funkcjonalności z perspektywą często dłuższą niż aktualna kadencja włodarzy – podkreśla Jarosław Jeziorski, dyrektor rynku klientów kluczowych z segmentu administracji publicznej w Netii. Dodaje, że koniecznym elementem składowym tej idei, którego mamy w Polsce silny deficyt, jest platforma do dialogu z mieszkańcami.
– To może być np. cykl konsultacji, na których swoje pomysły zaprezentują mieszkańcom podmioty, które mają ciekawe technologie. Administracja powinna być tylko – i aż – moderatorem, który otrzyma potężny feed back z takich spotkań – uważa dyr. Jeziorski.
O tym, jak ważny jest dialog ze społecznością, świadczy niedawne fiasko projektu, który miał być realizowany w Kazimierzu Dolnym. Dzięki współpracy z T-Mobile miało powstać pierwsze w Polsce prawdziwe „inteligentne” miasto. Wątpliwości jednak przybywało i projekt zawieszono. Jakie wnioski? Czy współpraca telekomu z tym miastem będzie kontynuowana? Takie pytania skierowaliśmy do firmy T-Mobile, jednak nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Zapytaliśmy też władze Kazimierza Dolnego.
– Mamy status quo w sprawie smart city. Od 3 kwietnia nic się nie zmieniło – odpowiedział Mateusz Stachyra, referent ds. promocji i kontaktów z mediami Urzędu Miasta w Kazimierzu Dolnym.
Na początku kwietnia władze miasta informowały, że mieszkańcy dobitnie wyrazili obawy i niewiedzę co do tego projektu. Miasto poprosiło telekom o przeprowadzenie szerszych działań informacyjnych. Ten zdecydował jednak o zawieszeniu projektu. T-Mobile sprawę przedstawiało wtedy od innej strony.
– Sytuacja, w której burmistrz wykazuje brak przekonania w powodzenie projektu, powoduje, że inwestycja już na samym starcie nie ma szans powodzenia – narzekali przedstawiciele telekomu.
Czas pokaże, czy strony znów zaczną współpracować.
Wyzwań nie brakuje
Jednym z kluczowym problemów, który stoi na drodze do budowy nowatorskich miejskich systemów, jest nie tyle brak odpowiedniego zaplecza technologicznego, a nieodpowiednie podejście przy tworzeniu nowych rozwiązań.
– W dalszym ciągu dominują miejskie silosy, czyli rozwiązania wyspowe – hermetyczne i odpowiadające tylko na wycinkowe potrzeby miasta. Przykład: powstaje nowy system zarządzania sygnalizacją świetlną, który nie jest zintegrowany z systemem miejskiej komunikacji – wskazuje Paweł Sokołowski, dyrektor ds. rozwoju w obszarze smart city w Asseco Data Systems. Dodaje, że największym wyzwaniem jest dziś oderwanie się od tego podejścia.