Jak wyobraża pan sobie Katowice w 2050 roku?
Marcin Krupa, prezydent Katowic: To, co dziś określamy mianem trendów w procesie zmian, za trzy dekady będzie dla mieszkańców czymś normalnym. Nastąpi implementacja rozwiązań smart city w wielu sferach życia miasta przy wykorzystaniu nowoczesnych i inteligentnych rozwiązań technologicznych. W Katowicach będzie zdecydowanie mniej samochodów, w większości będą one elektryczne, ale mieszkańcy będą podróżować głównie tramwajem, autobusem, elektrycznym rowerem miejskim.
Powiedział mi pan niedawno, że będziemy odchodzić od filozofii „posiadaj i korzystaj” na rzecz „pożyczaj i korzystaj” i że za 20 lat większość z nas nie będzie miała auta. To możliwe?
Tak, a każdy miesiąc pokazuje, że te słowa materializują się w wielu miastach. Jeszcze pięć lat temu car-sharing, możliwość wypożyczenia skuterów i hulajnóg elektrycznych w masowej skali były pieśnią przyszłości. Dziś staje się to rzeczywistością, a za pięć–dziesięć lat więcej ludzi będzie pożyczać samochody, niż posiadać własne. Wszystkie pojazdy, które będzie można wypożyczyć, będą mieć napęd elektryczny.
Katowice zerwą definitywnie z górniczą przeszłością – nie będzie już ostatniej katowickiej kopalni Wujek. Górnictwo od lat było ważnym elementem gospodarki Śląska. Jest tak też dziś, choć z każdym rokiem w mniejszym stopniu. W skali globalnej widzimy, że odchodzi się od węgla na rzecz np. odnawialnych źródeł energii. W Katowicach chcemy czystej energii, ale musimy pamiętać o społecznych aspektach dekarbonizacji. W perspektywie 30 lat widzę nasze miasto jako polską Dolinę Krzemową, w której działają firmy nowoczesnych technologii.
2050 r. to graniczna data dla ludzkości – tak twierdzą naukowcy z Breakthrough National Centre for Climate Restoration w Melbourne. Wyliczyli, że jeśli państwa nie podejmą radykalnych działań, za 31 lat przez 20 dni w roku poza warunkami przeżywalności będzie żyć 55 proc. ludzkości…
Widziałem różne bardziej lub mniej pesymistyczne prognozy, mają one wspólny mianownik: jest źle, a będzie gorzej. Perspektywa 30, 50 czy 100 lat ma chyba drugorzędne znaczenie. Ważniejsze jest, by wszystkie kraje zrozumiały, że to nasz wspólny, realny i największy problem. Może bezpośrednio nas nie dotknie, ale pokolenia naszych dzieci i wnuków – na pewno. Szczyt Klimatyczny w Katowicach w grudniu 2018 r. pokazał, że pomimo wielu różnic rządy wszystkich krajów potrafią się dogadać. Osiągnąć porozumienie było trudno i zapewne jeszcze trudniej przyjdzie wszystkim wdrażać jego zapisy. Widzę dużą rolę miast na całym świecie – nie musimy czekać, aż rządy zaczną działać, trzeba robić swoje. W Katowicach promujemy komunikację publiczną, kupujemy nowoczesne autobusy, w tym elektryczne, dofinansowujemy wymianę starych kotłów węglowych, inwestujemy w odnawialne źródła energii.
Miasta nie budujemy dla nas, ale dla przyszłych pokoleń, jak pan niedawno powiedział. Co zostawimy dzieciom i wnukom?
To metafora pokazująca, że zarządzając miastem, musimy podejmować decyzje strategiczne, które dotyczą dziesięcioleci. Budując dziś trzy baseny i trzy centra Park and Ride, nie zastanawiam się, czy spodoba się to mieszkańcom jutro, tylko czy przyczyni się do rozwoju miasta w perspektywie 5, 10, 20 lat. Podejmowanie decyzji pod publiczkę i szybkie konsumowanie ich owoców oczywiście kusi, ale poważni samorządowcy nie mogą tego robić. Naszym wnukom zostawimy miasto, którego głównym atutem będzie wysoka jakość życia.
Patrząc na prognozy demograficzne, widzimy, że Katowice – jak zdecydowana większość miast w Europie – będą miastem ludzi starszych.
Nasze społeczeństwo starzeje się i dotyczy to także Katowic. To ważne, by ludzie starsi mimo zakończenia aktywności zawodowej nadal odgrywali rolę w społeczeństwie, uczestniczyli w życiu społecznym, mieli możliwość w ciekawy sposób spędzać wolny czas. Liczba realizowanych zadań sprawiła, że powołałem ostatnio pełnomocnika ds. seniorów.