Miasto 2050 to wyobrażenie o tym, jak może wyglądać metropolia przyszłości. Co pana zdaniem może się wydarzyć w obszarze technologii za 30 lat, jakie problemy mogą być rozwiązane?
Maciej Sadowski, prezes StartUp Hub Poland: 30 lat to odległa perspektywa. Jeśli pokolenie dzisiejszych 60-latków w zarządach korporacji i partii politycznych w Europie stanie na wysokości zadania i nie okaże się najbardziej nieodpowiedzialnym pokoleniem nowożytności, to technologicznie nic nie powinno powstrzymać czterech miejskich trendów.
Po pierwsze – całe miasta staną się prosumentem energii – nie tylko produkcja własna tego, co dziś nazywamy zieloną energią w pełni zaspokoi potrzeby aglomeracji, ale także pozwoli przekazywać nadwyżki okolicznym terenom podmiejskim, głównie nocami. Gdy nasze dzieci będą dorosłe, fotowoltaika i turbiny wiatrowe będą wydajne i powszechne – nikt nie będzie używać sformułowania „zielona energia”.
Po drugie – stolice środkowej Europy, jeśli wierzyć wciąż dalekim od doskonałości modelom zmian klimatu, będą porównywalnie suche jak miasta Kazachstanu czy środkowej Hiszpanii. Każda kropla wody ściekowej i deszczówki trafi po oczyszczeniu z powrotem do sieci. Każda ściana i dach będą agregować wodę i energię dzięki zielonym mchom, krzewom, trawom i ogródkom warzywnym rosnącym na nich. Inteligentne szczepionki bakteryjne odkażą i użyźnią najbardziej nieurodzajne piachy. Zakłady desalinacji morskiej wody w Gdynii, Tallinie i Kłajpedzie będą dostarczać słodki surowiec w górę rzek.
Po trzecie – trasy szybkiego ruchu dla skuterów, hulajnóg, rowerów i – niestety – wózków inwalidzkich – wygrają konkurencję z szosami dla samochodów osobowych i dostawczych, które utrzymają się tylko w służbach mundurowych i pogotowiu. Już dziś w Monte Carlo rajdy cichych samochodów elektrycznych zaczynają zagrażać słynnemu Grand Prix. Koszt dymienia w centrum będzie wysoki pod względem finansowym i… towarzyskim: truciciele będą zwyczajnie izolowani. Własność w transporcie wyparta zostanie przez ekonomię współdzielenia. Drony będą tak zwyczajnym środkiem logistycznym, że nasze psy nie będą podnosić głów, gdy zakupy wylądują na trawniku.
Po czwarte – wszystko będzie policzone. Każdy istotny gospodarczo trend będzie ujawniony w sieci dzięki wszechobecnym czujnikom połączonym w coś, co dziś nazywamy internetem rzeczy. Zachowania nieekonomiczne marnujące najcenniejsze zasoby będą automatycznie opodatkowywane przez system. Szczęśliwie urzędnicy i sędziowie będą wsparci algorytmami, które każdą nową skargę i odwołanie przedsiębiorców, mieszkańców i turystów rozstrzygną w czasie rzeczywistym. Człowiek rozpatrywać będzie tylko apelacje i poważniejsze sprawy.
Niestety, jest to perspektywa wyłącznie dla Warszawy i innych zamożnych metropolii świata. Obawiam się, że na jeden czysty i cyfrowy Żoliborz przypadać może dziesięć dzielnic biedy i brudu w miastach jałowego południa w Afryce, Azji i Ameryce Łacińskiej.
Technologie to swoisty obszar, w którym toczy się nieustanna rywalizacja. Na jakim polu polskie startupy mogą odnieść znaczący sukces, a nawet przewagę nad innymi?
Technologie w agrokulturze, biochemii, energetyce oraz zaawansowana matematyka mają szanse zostać tematami, które będą silnie kojarzyć się z Polską na świecie. Tak jak w końcówce XX wieku Polska znana była z papieża Polaka i Solidarności, zaś na początku XXI wieku z nieprzerwanego sukcesu gospodarczego i małżeństwa Lewandowskich, tak w połowie wieku nasza reputacja opierać się będzie na innowacjach społecznych, przemysłowych i rolnych.