Ceny gazu ziemnego na europejskich giełdach systematycznie spadają. Dzieje się tak m.in. na TTF, gdzie w piątek inwestorzy handlowali tym surowcem w dostawach na czerwiec nawet po mniej niż 24 euro za 1 MWh (megawatogodzina). Tymczasem jeszcze w grudniu kurs przekraczał 80 euro, a miesiąc temu – 40 euro. Podobnie dzieje się na Towarowej Giełdzie Energii. W piątek kurs błękitnego paliwa spadł w dostawach natychmiastowych do 120,83 zł. Była to najniższa cena od dwóch lat.
Cennik i kontrakty
W Polsce dominującym dostawcą błękitnego paliwa jest od 2 listopada grupa Orlen. To tego dnia przejęła dotychczasowego gracza numer jeden w branży gazowniczej, czyli grupę PGNiG. Z danych URE wynika, że ten podmiot miał w ubiegłym roku 84 proc. rynku pod względem pozyskanego w Polsce surowca (poprzez zakup i wydobycie), 80,4 proc. rynku hurtowego i aż 89 proc. detalicznego. W tej sytuacji trudno się dziwić, że finalni odbiorcy bacznie obserwują, jakie ceny oferuje Orlen, a konkretnie zależny PGNiG Obrót Detaliczny, obsługujący większość biznesu w Polsce.
W cenniku Gaz dla Biznesu podmiot ten proponował w maju stawkę netto na poziomie 301,72 zł za 1 MWh, a w czerwcu obniżył ją do 293,43 zł. Na giełdzie ostatnio takie ceny były w lutym. Dziś są o ponad połowę niższe. Dlaczego Orlen tak drogo życzy sobie za dostawy gazu? Koncern tłumaczy, że stawka za maj została skalkulowana na podstawie średnich notowań gazu z okresu od 28 lutego do 30 marca. Dlaczego za te dni, a nie np. za kwiecień, już nie tłumaczy. Średnie notowania gazu na TGE w marcu wyniosły niespełna 230 zł, co oznacza, że teoretycznie marża Orlenu na sprzedaży błękitnego paliwa przekracza 30 proc.
Czytaj więcej
Surowiec, który jeszcze rok temu kosztował blisko 4000 dolarów za tysiąc metrów sześciennych, dziś jest do kupienia po niecałe 270 dol. Ostatni raz gaz w tej cenie Gazprom sprzedawał w 2018 r.