Pierwsza z nich wiąże się bezpośrednio z pytaniem, które padło w moją stronę na konferencji “Atomowa dyplomacja”. Dotyczyło związku pomiędzy funkcjonowaniem elektrowni jądrowych w danym kraju a jego potencjałem obronnym. Odpowiedź na to pytanie jest bardzo prosta: funkcjonowanie elektrowni jądrowych w danym kraju świadczy o tym, że ten kraj ma wykształconą, wysoką kulturę organizacyjną, techniczną, technologiczną i społeczną. Posiada zaplecze przemysłowe, zasoby wiedzy, zdolność do szczegółowego planowania i konsekwentnej realizacji dużych projektów infrastrukturalnych obliczonych na długie lata. Potrafi formułować i stosować procedury, dbać o bezpieczeństwo własne i własnych mieszkańców. To kraj odpowiedzialny, który kluczowych obszarów życia gospodarczo-społecznego nie zostawia przypadkowi i aktualnie obowiązującym trendom. To o tym świadczy funkcjonowanie elektrowni jądrowych w danym kraju - również w kontekście potencjału obronnego. Projekt jądrowy to dalekosiężny cel nie zorientowany na doraźną korzyść polityczną, czy finansową. I jest to cel, który warto osiągnąć, a dzisiejsza sytuacja jest tego najlepszą z możliwych ilustracji.
Polityka energetyczna Polski do 2040 roku, kluczowy dokument o znaczeniu strategicznym dla państwa, była ostatnio aktualizowana w 2021 roku. Niedawno. Powiązany z nią bezpośrednio Program Polskiej Energetyki Jądrowej - w 2020 r. Wygląda jednak na to, że zapisy tych rzetelnie opracowanych i popartych analizami dokumentów w świetle ostatnich deklaracji politycznych zdezaktualizowały się w zaledwie kilka dni. Wpisany w nie 20-proc. udział energetyki jądrowej w polskim miksie energetycznym wzrósł w ustach polityków do 50 proc. i nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie mowa o technologii, która w Polsce nie funkcjonuje jeszcze wcale. Tak duży skok to bowiem coś więcej niż różnica ilościowa - to też różnica jakościowa.
Pierwsza elektrownia jądrowa w Polsce nie ruszy, dopóki nie będziemy dysponować odpowiednią infrastrukturą do unieszkodliwiania i składowania nisko- i średnioaktywnych odpadów, które będą z niej pochodzić. Elektrownia jądrowa to przecież nie tylko wypalone paliwo. To można akurat bezpiecznie przechowywać na jej terenie, dopóki elektrownia działa. Elektrownia jądrowa to też ogromny wolumen odpadów dużo mniej medialnych i widowiskowych, ale które nadal należy przetworzyć i stale odizolować od środowiska.
Mamy w tym zakresie w Polsce doskonałe doświadczenie i spore osiągnięcia. Wypalone w reaktorze badawczo-produkcyjnym paliwo MARIA zostało wywiezione z Polski do kraju producenta, a innymi odpadami promieniotwórczymi, również tymi z oddziałów medycyny nuklearnej w polskich szpitalach i z przemysłu, gospodaruje państwowy monopolista - Zakład Unieszkodliwiania Odpadów Promieniotwórczych. ZUOP zarządza też działającym od ponad 6 dekad Krajowym Składowiskiem Odpadów Promieniotwórczych w Różanie nad Narwią, które jednak nie będzie wystarczające do obsługi programu jądrowego o tak ambitnych jak deklarują politycy rozmiarach.
Nie jest zresztą wystarczające również na potrzeby realizacji Programu Polskiej Energetyki Jądrowej w jego obecnej formie i dlatego, według Krajowego Planu Gospodarowania Odpadami Promieniotwórczymi, w tym roku powinna pojawić się informacja o lokalizacji dla nowego takiego obiektu. Tylko, czy w trakcie jej poszukiwania wzięto pod uwagę, że wolumen odpadów będzie ponad dwukrotnie większy niż zakładały dokumenty strategiczne? Czy powstał plan sfinansowania takiej inwestycji? Czy, jak do tej pory zakładano, ten ciężar weźmie na siebie państwo? A skoro tak to dlaczego? W innych gałęziach przemysłu przechodzimy na dużo zdrowszą logikę odpowiedzialności wytwórcy odpadów za ich zagospodarowanie - czy tutaj postanawiamy zrobić wyjątek? Czym chcemy go uzasadnić?
A ludzie? Mieszkańców Pomorza od lat spokojnie i konsekwentnie oswaja się z możliwością ulokowania tam pierwszej elektrowni jądrowej w kraju. Budowane tam przez lata poparcie społeczne nie wzięło się znikąd, jest efektem konsekwentnej pracy i budowanych przez lata relacji z lokalnymi władzami każdego szczebla i całym szeregiem organizacji społeczeństwa obywatelskiego. Czy mieszkańcy Wielkopolski spojrzą na plan budowy elektrowni jądrowej w Pątnowie równie przychylnym okiem? Czy dysponują dostępem do informacji, która pozwoli im rozwiać wszystkie wątpliwości i jasno zobaczyć korzyści?