W sytuacji, kiedy Japonia i kolejne kraje europejskie wycofują się z planów wykorzystania atomu, jako źródła energii, najpoważniejszym graczem na rynkach światowych stają się nie kraje Bliskiego Wschodu, czy Rosja, ale Stany Zjednoczone. Niestety, europejska polityka energetyczna powoduje, że nasz kontynent jest skazany na wysokie ceny energii.
Tymczasem coraz szersze wykorzystanie złóż gazu łupkowego w USA powoduje, że ceny tego surowca, tak samo jak i ropy naftowej, gwałtownie spadają - czytamy w raporcie.
Jednocześnie MAE ostrzega - rosnące zapotrzebowanie na energię ze strony krajów azjatyckich, kłopoty w Europie i zmiana USA z kraju importującego energię w jej eksportera wymaga uporządkowania sytuacji na rynkach. W jednym ze scenariuszy przygotowanych przez MAE globalny popyt na energię zwiększy się do roku 2035 o jedną trzecią, przy tym 60 proc. tego wzrostu przypadnie na Chiny, Indie i kraje Bliskiego Wschodu. W krajach OECD (kraje uprzemysłowione) praktycznie nie zwiększy się zapotrzebowanie, ale i tutaj będzie widoczna zmiana - coraz mniej będzie wykorzystywana ropa naftowa oraz węgiel, a w znacznie większym stopniu gaz naturalny oraz źródła odnawialne.
MAE przestrzega jednocześnie przed subsydiowaniem cen nośników energii, co jest widoczne zwłaszcza w krajach Bliskiego Wschodu oraz Afryce, gdzie wydaje się, że na dobre już zarzucono reformy zmieniające tę sytuację.
Z kolei zmiany, jakie zachodzą w Stanach Zjednoczonych, już są odczuwalne również poza granicami tego kraju. Wydobycie gazu łupkowego i produkcja ropy naftowej z łupków spowodowała dramatyczny spadek cen tych dwóch surowców. Według MAE, w roku 2020 USA staną się największym światowym producentem ropy naftowej. Z tego powodu import ropy i gazu będzie w tym kraju spadał, zaś w roku 2030 Stany będą już eksporterem ropy naftowej. W wielu przypadkach na rynkach azjatyckich Amerykanie wypchną z tego roku kraje Bliskiego Wschodu.