Uderzyć Jamałem w Kijów

W sprawie z gazociągiem Jamał II nie chodzi o to, by przedkładać interes Ukrainy ponad nasz własny. Dla Polski ważne powinno być jednak to, by wschodniego sąsiada nie osłabiać – piszą analitycy PISM

Publikacja: 10.04.2013 19:51

Piotr Kościński

Piotr Kościński

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Pojawienie się informacji o możliwości budowy w Polsce gazociągu Jamał II, czyli drugiej nitki gazociągu Jamał – Europa, wywołało wiele emocji. Główny powód – jego powstanie – może poważnie zaszkodzić Ukrainie. Od razu jednak pojawiły się głosy przeciwne: Polska wcale nie musi brać pod uwagę interesów naszego wschodniego sąsiada, bo Jamał II może być korzystny dla naszego kraju; poza tym być może gazociąg ten wcale Ukrainie nie zaszkodzi, bo i tak tranzyt gazu przez ten kraj spada.

Oczywiście, w całej tej sprawie nie chodzi przecież o to, by przedkładać interes Ukrainy ponad nasz własny. Dla Polski jednak ważne powinno być to, by wschodniego sąsiada nie osłabiać. I by skutecznie przyciągać Ukrainę do Unii Europejskiej.

Tańszy i dyscyplinujący

Proponowany przez Rosjan gazociąg miałby zostać zbudowany ok. 2018–2019 r., czyli już po uruchomieniu gazociągu South Stream. Ten ostatni ma mieć moc przesyłową 63 mld m sześc. gazu rocznie, gdy przepustowość Jamału II tylko około 15 mld. Obecny gazociąg Jamał ma moc przesyłową 33 mld m sześc.

Na razie w sprawie projektu jest wiele niewiadomych. Nie jest do końca jasne, czy nowy gazociąg rozpoczynałby swój bieg na terytorium Polski, czy jeszcze na Białorusi. Czy powstałaby odnoga do Kaliningradu? Nie jest też znany koszt jego budowy – szacunkowe dane to 5 miliardów dolarów.

Rosjanie chcą wybudowania Jamału II z rozmaitych powodów. Pragną zabezpieczyć się na wypadek problemów z realizacją gazociągu South Stream i rozbudową Nord Stream. Nie bez wpływu na powodzenie realizacji obu projektów pozostaje kondycja finansowa Gazpromu (w ciągu ostatnich pięciu lat kapitalizacja Gazpromu spadła z około 350 mld dol. do mniej niż 100 mld dol.). Gazociąg lądowy, planowany zresztą już wiele lat temu, będzie bez wątpienia tańszy niż budowa i rozbudowa kosztownych tras podmorskich. Wytyczając Jamał II, strona rosyjska będzie mogła np. zmniejszyć zaplanowaną przepustowość gazociągu południowego.

Wizja powstania łącznika z systemem słowackim przez terytorium Polski będzie również dyscyplinować takie państwa jak Bułgaria czy Serbia, aby nie odstąpiły od powziętych przed Rosją zobowiązań w związku z budową South Stream.

Jak obejść Ukrainę

Z rosyjskiego punktu widzenia Jamał II jest kolejną próbą ograniczenia roli tranzytowej Ukrainy, a może nawet (na co Rosja ma od dawna chęć) przejęcia olbrzymiego systemu ukraińskich gazociągów i magazynów. To jednak byłoby dla Rosjan bardzo skomplikowane (niezbędna jest kosztowna modernizacja). Już teraz Gazprom zmniejsza tranzyt przez Ukrainę. W styczniu 2013 r. gaz wysyłany z Rosji tą drogą stanowił zaledwie 42 proc. całości, gdy w I kwartale 2011 r. 63 proc. Tymczasem Rosjanie płacą 3,1 dol. za 1 tys. m sześc. gazu przesyłanego przez Ukrainę na odległość 100 km. Każdy 1000 metrów sześciennych gazu mniej – to bardzo konkretna strata Kijowa.

Uruchomienie gazociągu Nord Stream (55 mld m sześc.), wybudowanie gazociągu South Stream i rozbudowanie gazociągu jamalskiego nie tylko pozwoliłoby stronie rosyjskiej na całkowite obejście ukraińskich tras przesyłowych, ale ułatwiłoby też dostęp do powierzchni magazynowych na Słowacji i Węgrzech. To niezwykle ważne dla zapewnienia stabilnych dostaw gazu, szczególnie w okresach wzmożonego zapotrzebowania.

Z ekonomicznego punktu widzenia wszystkie te inwestycje wydają się mocno wątpliwe. Powód jest oczywisty: obecnie moc przesyłowa z Rosji do Unii Europejskiej to 255 mld m sześc. Tymczasem Gazprom wykorzystuje z tego zaledwie 138 mld m sześc. Budowa nowych gazociągów jest więc niezrozumiała.

W szarej strefie

Jednak sama wizja powstania Jamału II może okazać się skutecznym narzędziem wywierania presji na Kijów. O ile bowiem nie pojawią się inne, korzystne dla Ukrainy możliwości, na przykład ze strony UE, byłby to poważny cios dla tamtejszej gospodarki.
Od dawna gaz jest stosowany przez Moskwę jako narzędzie do wywierania presji na Ukrainę. Z jednej strony chodzi o cenę gazu (obecnie bardzo wysoką) dla Ukraińców, z drugiej – cenę i wielkość tranzytu gazu wysyłanego do Europy. Tymczasem właśnie teraz rozstrzyga się przyszłość naszego wschodniego sąsiada. Czy będzie zmierzać do Unii Europejskiej – a więc w kierunku jak najbardziej pożądanym z polskiego punktu widzenia. Czy też do swych idei integracyjnych (na początek Unia Celna, potem kolejne projekty, do Unii Euroazjatyckiej włącznie) przekona go Rosja? A może Ukraina pozostanie w nieokreślonej, szarej strefie pomiędzy UE i Rosją, z wszystkimi tego negatywnymi konsekwencjami – i także dla naszego kraju? Te dwa ostatnie warianty byłyby fatalne.

Straty większe od zysków

Polska decyzja w sprawie budowy Jamału II musi uwzględniać sytuację Ukrainy. W kontekście niedawnego ułaskawienia przez prezydenta Wiktora Janukowycza Jurija Łucenki, bliskiego współpracownika Julii Tymoszenko, oraz działań władz Ukrainy zmierzających do podpisania umowy stowarzyszeniowej z UE, konieczny jest jasny sygnał z Warszawy. Taki choćby, że przy podejmowaniu ewentualnej decyzji o budowie gazociągu Jamał II polskie władze nie będą kierowały się wyłącznie partykularnymi korzyściami.

To prawda, gazociąg może przynieść sporo korzyści ekonomicznych: przychody z opłat tranzytowych, podatki (w szczególności podatek od nieruchomości) czy też możliwość zaangażowania polskich firm przy jego budowie. Tylko czy te korzyści będą większe od potencjalnych strat? Choćby takich jak możliwe, negatywne scenariusze rozwoju wydarzeń na wschód od Bugu. Zwłaszcza jeśli dzięki wykorzystaniu gazu łupkowego i innych projektów dywersyfikacji źródeł energii, sprzedaż rosyjskiego gazu do Europy spadnie.

Jarosław Ćwiek-Karpowicz jest kierownikiem Biura Badań i Analiz w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych, a Piotr Kościński koordynatorem programu wschodniego PISM

Pojawienie się informacji o możliwości budowy w Polsce gazociągu Jamał II, czyli drugiej nitki gazociągu Jamał – Europa, wywołało wiele emocji. Główny powód – jego powstanie – może poważnie zaszkodzić Ukrainie. Od razu jednak pojawiły się głosy przeciwne: Polska wcale nie musi brać pod uwagę interesów naszego wschodniego sąsiada, bo Jamał II może być korzystny dla naszego kraju; poza tym być może gazociąg ten wcale Ukrainie nie zaszkodzi, bo i tak tranzyt gazu przez ten kraj spada.

Pozostało 91% artykułu
Energetyka
Niemiecka gospodarka na zakręcie. Firmy straszą zwolnieniami
Materiał Promocyjny
BaseLinker uratuje e-sklep przed przestojem
Energetyka
Energetyka trafia w ręce PSL, zaś były prezes URE może doradzać premierowi
Energetyka
Przyszły rząd odkrywa karty w energetyce
Energetyka
Dziennikarz „Rzeczpospolitej” i „Parkietu” najlepszym dziennikarzem w branży energetycznej
Energetyka
Niemieckie domy czeka rewolucja. Rząd w Berlinie decyduje się na radykalny zakaz