O sensowności powrotu do pomysłu budowy gazociągu "Biały Potok" przekonywał dziś w parlamencie prezydent Ukrainy. Pomysł powstał w 2005 r na Ukrainie. Źródłem zasilania miało być azerskie złoże Shach Deniz, a po budowie gazociągu Transkaspijskiego - także gaz z Turkmenii i Kazachstanu.
W 2009 r do Ukraińców przyłączyła się skonfliktowana z Rosją Gruzja, przypomina agencja Lenta. Wtedy prace nabrały rumieńców, pierwszy gaz miał popłynąć w 2015 r. Moc gazociągu (pierwsza nitka) miała wynosić 8 mld m3 rocznie (jedna czwarta eksportowych potrzeb Ukrainy).
Pomysł zarzuciła ekipa Janukowycza, a teraz, po latach bezowocnych starań o tańszy gaz z Rosji, on sam wrócił do idei „Białego Potoku". Sytuacja jest jednak dużo trudniejsza - na złożu Shach Deniz pracują zachodnie koncerny na czele z dobrze ulokowanym w Rosji - BP. Zaawansowana jest też idea budowy europejskiego gazociągu Nabucco West, który omija tak Rosję jak i Ukrainę.
A Gazprom buduje największy europejskie gazociąg - Południowy Potok, który omija Ukrainę.