Polska Grupa Energetyczna (PGE) przez kilka lat zapowiadała rozbudowę elektrowni na węgiel kamienny w Opolu o dwa nowe bloki o mocy 900 MW każdy. Wybrała wykonawców projektu, którzy mieli dostać za zlecenie 11,6 miliarda złotych. Jednak budowa się nie rozpoczęła, a wiosną tego roku zarząd PGE ogłosił, że nowe moce w Opolu nie powstaną. Podał, że projekt jest z finansowego punktu widzenia nieopłacalny, ponieważ ceny prądu są obecnie niskie.
Plany PGE zmienił kontrolujący spółkę rząd. Przed tygodniem premier Donald Tusk powiedział, że nowe bloki w Opolu powstaną - uznając elektrownię za potrzebną dla zapewnienia bezpieczeństwa dostaw energii elektrycznej. Jednocześnie przedstawiciele rządu zapowiedzieli poszukiwanie sposobu na obniżenie kosztów finansowania przedsięwzięcia.
- Uruchomiliśmy wszystkie scenariusze finansowe aby ten scenariusz zrealizować - powiedział w środę minister skarbu Włodzimierz Karpiński w radiowej Trójce. - Jest możliwość wykorzystania Polskich Inwestycji Rozwojowych (PIR). Jest możliwość powiązania tego w łańcuchu produktowym z sektorem dostarczającym paliwo, czyli górnictwem - dodał.
Nowa elektrownia w Opolu ma być zasilana węglem kamiennym.
W kwietniu wiceminister gospodarki Tomasz Tomczykiewicz, wiceminister gospodarki, którego nadzorowi podlega sektor górniczy, powiedział, że odpowiedzialność za rozbudowę elektrowni w Opolu mogłaby wziąć Jastrzębska Spółka Węglowa (JSW). Wypowiedź wywołała spore zaskoczenie we władzach spółki. W odpowiedzi na słowa wiceministra Jarosław Zagórowski, prezes JSW, poinformował, że nikt nie złożył mu takiej propozycji. Przyznał jednak, że w resorcie prowadzone były rozmowy dotyczące sytuacji w energetyce węglowej.