Chodzi o decyzję z końca listopada ubiegłego roku, kiedy to rząd USA zakazał BP podpisywania umów z instytucjami federalnymi. EPA - rządowa agencja ochrony środowiska (Environment Protection Agency), wyjaśniał wtedy, że zakaz obejmuje nie tylko główny koncern, ale wszystkie spółki zależne.
BP i jego spółki nie może podpisywać umów z instytucjami rządowymi i otrzymywać grantów.
EPA tłumaczył decyzję pogorszeniem się reputacji biznesowej BP. A to związane jest z zachowaniem koncernu podczas likwidacji skutków katastrofy platformy Deepwater Horizont w Zatoce Meksykańskiej.
Platforma zatonęła w wyniku pożaru w maju 2010 r., zginęło 11 osób oraz miliony morskich organizmów, uśmierconych przez wypływającą z odwiertu ropę (4,9 mln baryłek). Zanieczyszczone zostały wybrzeża amerykańskich stanów. Śledztwo wykazało szereg uchybień i naruszeń procedur, wadliwy sprzęty użyty do wierceń; niefrasobliwość i brak odpowiedzialności kierownictwa platformy i koncernu. Suma roszczeń w stosunku do BP sięgnęła 42 mld dol.
Po katastrofie EPA dostał od rządu USA pełnomocnictwa do nakładania na koncern zakazów i sankcji. Mają one gwarantować wykonanie programów federalnych (opłacanych z pieniędzy podatników) tylko przez odpowiedzialnych wykonawców.