Do 2020 roku rosyjskie inwestycje w projekty wydobywcze i infrastrukturalne w Arktyce wyniosą prawie 2 bilony rubli (przy obecnym kursie to 62,3 miliardów dolarów), zapowiedział Igor Sliunajew, minister rozwoju regionalnego. Do końca października projekt rządowego programu w sprawie inwestycji trafi pod obrady rządu.
Minister Sliunajew wyjaśnił, że z wymienionej sumy co najmniej jedna trzeci będzie pochodzić z budżetu. Resztę zainwestują przedsiębiorstwa, w tym zagraniczne, i największe koncerny Rosji. Rok temu minister gospodarki ocenił poziom przewidywanych inwestycji w lodach Arktyki na 0,5 biliona dolarów do 2050 r.
Rosyjska część szelfu to prawdziwe eldorado, wymaga jednak wielkich pieniędzy i najnowocześniejszych technologii. Do tego dochodzi rosyjskie prawo, które nie dopuszcza koncernów zagranicznych ani nawet prywatnego rosyjskiego biznesu do projektów.
250 mld dol. zysku spodziewa się osiągnąć Kreml dzięki eksploatacji złóż w Arktyce
Obecnie na szelfie pracuje 26 firm posiadających 65 licencji. Są to jednak wyłącznie spółki powiązane z państwowymi Gazpromem i Rosnieftem. Prowadzą one prace tylko na 10 złożach, bo wciąż czekają na obiecane przez rząd ulgi. Gazprom ma 19 licencji, ale nakłady ogranicza. W 2011 roku wywiercił w podmorskich złożach Arktyki cztery otwory i wydał 20,15 miliardów rubli (700 mln dolarów). W ubiegłym roku były prowadzone tylko prace sejsmologiczne i rozpoznawcze. W tym roku ruszyło wydobycie z platformy Prirazłomnaja, oprotestowane przez Greenpeace.