Właśnie zakończono prace nad dokumentem w komisji prawniczej. - To ostatnia przeszkoda na drodze do tego, by projekt ustawy trafił na posiedzenie Rady Ministrów. Spodziewam się, że to będzie w przyszłym tygodniu - podkreślił wiceszef resortu gospodarki.
Jak dodał, ciągle sprawą otwartą pozostaje kwestia ceny energii dla prosumenta, produkującego i zużywającego energię. Pomysł, żeby prosument mógł osiągać korzyści poprzez oszczędności w zakupie energii, a nie tyle był aktywnym uczestnikiem rynku, spotkał się z inną wizją, w której konsument nie tylko oszczędzałby dzięki swoim instalacjom OZE, ale też istotne nadwyżki sprzedawał. - Takie jest oczekiwanie rynku i jest to podzielane przez niektórych ministrów – podkreślił Pietrewicz.
Projekt ustawy o OZE zakłada odejście od obecnego systemu dotowania bieżącej produkcji energii ze źródeł odnawialnych na rzecz systemu aukcyjnego. Ten, kto zaoferuje najniższą cenę takiej energii, otrzyma gwarancję jej zakupu nawet przez 15 lat.
Resort gospodarki zakłada, że aukcje na zakup zielonej energii będą ogłaszane co najmniej raz w roku. Minister gospodarki ma wcześniej ogłosić tzw. cenę referencyjną, czyli maksymalną, jaką można zaoferować na aukcji, jak również i pulę energii, którą w danym roku państwo wesprze.
Będą oddzielne aukcje dla źródeł energii o mocy powyżej i poniżej 1 MW, przy czym co najmniej 25 proc. puli energii objętej wsparciem ma pochodzić ze źródeł małych, poniżej 1 MW. To według MG ma zapewnić wsparcie również dla małych producentów.