Akcja protestacyjna prowadzona od czterech dni na 20-kilometrowym odcinku drogi łączącej miejscowość Możejki z zakładami Orlen Lietuva, ma - zdaniem protestujących - symbolizować pogrzeb rafinerii. Uczestniczące w niej samochody osobowe poruszają się bardzo powoli, jak kondukt żałobny.
Virginija Vilimiene, przewodnicząca związków zawodowych w Orlen Lietuva, powiedziała w czwartek, że załoga sprzeciwia się planom władz spółki, które nie chcą, by w nowej umowie zbiorowej znalazł się zapis przewidujący 15 procentowy dodatek za dobre wyniki w pracy. Taką gratyfikację przewidywała umowa, która wygasa w czwartek.
„Negocjacje są bardzo trudne. Pracodawca nie chce zgodzić się na proponowany kompromis" - powiedziała Vilimiene.
Rzecznik rafinerii Audrius Stasiunas przypomiał, że „sytuacja przedsiębiorstwa jest bardzo trudna, zakład ponosi duże straty, jest zmuszony do zwalniania części pracowników. Zaznaczył, że dodatki do wynagrodzenia zostaną zmniejszone wszystkim, również kierownictwu zakładu.
W 2014 r. Orlen Lietuva, spółka z grupy kapitałowej PKN Orlen, w której płocki koncern ma 100 proc. udziałów, zanotowała stratę netto w wysokości 94,3 mln USD. Ze względu na pogorszenie sytuacji makroekonomicznej, przerób w rafinerii ograniczony został do minimum, czyli do 60 proc. mocy produkcyjnych.