Tomasz Maresek szef słowackiego Eustream uważa, że zgoda Unii na budowę gazociągu South Stream będzie oznaczać, że Bruksela nie popiera prozachodnich dążeń Ukrainy i nie uważa jej za zaufane państwo tranzytowe.

- Choć w czerwcu Bułgaria zatrzymała prace przy swoim odcinku gazociągu do czasu otrzymania zgody Brukseli, to Gazprom nie oczekuje przeniesienia terminu oddania inwestycji i chce to zrobić do końca 2015 r. A to mocno zaszkodzi Ukrainie. Spowoduje wielkie straty finansowe (na tranzycie rosyjskiego gazu Kijów zarabia rocznie 2-3 mld dol. -red); zmniejszy wartość gazowych aktywów Ukrainy i mocno zachwieje planami zakupu gazu także na Zachodzie - cytuje Mereska agencja Reuters.

Szef Eustream podkreślił, że budowa gazociągu o mocy przesyłowej 63 mld m3 obniży znacznie bezpieczeństwo energetyczne Europy. Ukraińskie magistrale mogą transportować do 140 mld m3 gazu rocznie a zostanie zamieniony przez rury Gazpromu mniejszej mocy i z jednym dostawcą. Maresek zaznaczył, że na Gazprom za „pewnego dostawcę gazu i takim pozostanie w przyszłości". Jeżeli South Stream będzie uzupełnieniem obecnych szlaków przesyłu gazu, to gazociąg może powstać. Słowacki operator jest jednym z trzech (obok polskiego i węgierskiego), który przesyła gaz zakupiony przez Ukrainę w Niemczech w kierunku odwrotnym (rewers). Niedawno Słowacy zadeklarowali chęć zwiększenia dostaw gazu na Ukrainę.