Gazowy poker Moskwy

Gazprom nie spieszy się z zamknięciem projektu South Stream. Rezygnacja z inwestycji może być blefem, który ma wymusić ustępstwa Brukseli.

Aktualizacja: 09.12.2014 08:45 Publikacja: 09.12.2014 02:35

Budowa gazociągu South Stream miała kosztować aż 23,5 mld euro

Budowa gazociągu South Stream miała kosztować aż 23,5 mld euro

Foto: PAP/EPA

We wtorek w Brukseli spotykają się ministrowie energetyki krajów unijnych, które uczestniczą w projekcie South Stream (Austria, Bułgaria, Słowenia, Węgry, Włochy). Bez udziału Rosji zastanowią się nad sytuacją. Spotkanie było zaplanowane, zanim 1 grudnia Władimir Putin ogłosił, że Rosja rezygnuje z projektu.

– Ta sprawa jest już ostatecznie zamknięta. Decyzja o wstrzymaniu budowy gazociągu południowego to początek końca naszego modelu pracy na rynku europejskim. Do tej pory byliśmy tu nastawieni na dostawy do klienta końcowego – zapewnił prezes Gazpromu Aleksiej Miller. Także minister energetyki Rosji Aleksandr Nowak zapewnił w czwartek, że „decyzja jest ostateczna".

Mimo tych deklaracji tylko jeden podwykonawca tej gigantycznej inwestycji (23,5 mld euro) otrzymał oficjalne powiadomienie, że projekt został przerwany. Jest to włoski Saipem, który jeszcze nie rozpoczął żadnych prac. Saipem (43 proc. należy do udziałowca South Stream, koncernu Eni) jest głównym podwykonawcą prac przy odcinku podmorskim. Miał dostarczyć statek do układania rur na dnie Morza Czarnego.

– Możemy potwierdzić tylko wstrzymanie pracy statku „Castoro Sei" – powiedział gazecie „Wiedomosti" przedstawiciel inwestora, czyli spółki Stream Transport B.V. (Gazprom ma 50 proc., Eni – 20 proc., a niemiecki Wintershall i francuski EdF – po 15 proc.).

Sytuacja jest dynamiczna. W sobotę prezes Gazpromu zapowiedział, że koncern zmienia strategię wobec Europy. Główny strumień gazu nie popłynie na Zachód przez Ukrainę, ale Turcję do granicy z Grecją. Tam powstanie hub gazowy, skąd ok. 50 mld m sześc. będzie kierowanych do krajów bałkańskich, na Węgry, do Austrii i Włoch. Dodał, że na zaniechaniu budowy South Stream (o co Rosja obwinia Unię – red.) sama Bułgaria straci ok. 3 mld dol. z niezrealizowanych inwestycji oraz dochody roczne z tranzytu. Teraz przez ten kraj płynie 18 mld m sześc. do Turcji, Grecji i Macedonii. Po zbudowaniu gazociągu po dnie morza do Turcji Bułgaria straci cały tranzyt.

Swoje straty Gazprom obliczył na 4,7 mld euro włożone w rozbudowę mocy przesyłowych magistrali gazowych na terenie Rosji (tzw. korytarz południowy w Kraju Krasnodarskim i do stacji rozdzielczej Russkaja). Prezes Aleksiej Miller zapewnił, że pieniądze te nie zostały zmarnowane.

– Mimo straconego czasu i pieniędzy zyskaliśmy określone doświadczenia i wiedzę. Możemy powiedzieć, że dobrze poznaliśmy europejską biurokrację. Kto nam zagwarantuje, że taka sytuacja (wstrzymanie budowy odcinka bułgarskiego – red.) nie powtórzy się za miesiąc, dwa? – pytał Miller.

W niedzielę prezydent Putin rozmawiał o gazie z władzami Serbii i Węgier. Przedstawiciele tych krajów mieli zachęcać rosyjskiego prezydenta, by nie rezygnował z budowy gazociągu omijającego Ukrainę.

– Unia nieustannie pracowała nad tym, by przerwać ten projekt – stwierdził premier Węgier Wiktor Orban dla agencji Reuters. Węgry mają teraz szukać nowych dostawców, m.in. w Azerbejdżanie.

Eksperci zwracają uwagę, że Rosjanie próbowali przed wtorkowym spotkaniem skłócić między sobą kraje uczestniczące w projekcie. Premier Bułgarii Bojko Borysow rozmawiał o tym z szefem Komisji Europejskiej. Jean-Claude Juncker przyznał, że nie wierzy, by Gazprom zrezygnował z South Stream. – Moskwa po prostu szantażuje Bułgarię, ale Sofia nie powinna ulegać – podkreślił.

Zapowiedział, że projekt może być kontynuowany tylko wtedy, gdy będzie zgodny z zasadami trzeciego pakietu energetycznego. I do tego będzie dziś przekonywał uczestników spotkania.

We wtorek w Brukseli spotykają się ministrowie energetyki krajów unijnych, które uczestniczą w projekcie South Stream (Austria, Bułgaria, Słowenia, Węgry, Włochy). Bez udziału Rosji zastanowią się nad sytuacją. Spotkanie było zaplanowane, zanim 1 grudnia Władimir Putin ogłosił, że Rosja rezygnuje z projektu.

– Ta sprawa jest już ostatecznie zamknięta. Decyzja o wstrzymaniu budowy gazociągu południowego to początek końca naszego modelu pracy na rynku europejskim. Do tej pory byliśmy tu nastawieni na dostawy do klienta końcowego – zapewnił prezes Gazpromu Aleksiej Miller. Także minister energetyki Rosji Aleksandr Nowak zapewnił w czwartek, że „decyzja jest ostateczna".

Pozostało 81% artykułu
Energetyka
Energetyka trafia w ręce PSL, zaś były prezes URE może doradzać premierowi
Energetyka
Przyszły rząd odkrywa karty w energetyce
Energetyka
Dziennikarz „Rzeczpospolitej” i „Parkietu” najlepszym dziennikarzem w branży energetycznej
Energetyka
Niemieckie domy czeka rewolucja. Rząd w Berlinie decyduje się na radykalny zakaz
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Energetyka
Famur o próbie wrogiego przejęcia: Rosyjska firma skazana na straty, kazachska nie