Podczas piątkowej konferencji w Tokio Igor Sieczin zaprezentował ciekawą wiedzę na temat tego, co dzieje się na konkurencyjnych rynkach. Podał m.in. że resort finansów w królestwie Saudów wydał urzędnikom innych ministerstw wewnętrzne zalecenia, by ograniczali wydatki. Zostało tam wyszczególnione, co prezes Rosneft też przytoczył, że saudyjscy urzędnicy muszą teraz pójść na wyjątkowe poświęcenia. Takie jak: wstrzymanie się od kupowania drogich mebli i luksusowych aut służbowych, nie dzierżawić nowych, luksusowych pomieszczeń i zamrozić zatrudnianie nowych pracowników.
Takich informacji w Arabii Saudyjskiej nie publikuje się w oficjalnych komunikatach. Sieczin jednak to wie, podobnie jak zna dane o tym, ile tracą kraje arabskie wskutek braku decyzji o ograniczeniu wydobycia.
Prezes ma też wiedzą o tym, że węgierska rafineria Duna zaczęła importować ropę w irackiego Kurdystanu. „Analogiczny przykład ma miejsce w Polsce. Po wizycie polskiego premiera w Arabii Saudyjskiej w kwietniu tego roku, zostały osiągnięte porozumienia o odstawach arabskiej ropy dla rafinerii w Płocku i Gdańsku".
Mówił w Tokio Sieczin. Wcześniej podał też, ile Polscy kupili u Arabów (co najmniej 100 tys. ton) i że transport odbędzie się w trzech etapach. Co ciekawe polskie koncerny na ten temat milczą. Znów więc nasuwa się pytanie o źródła informacji rosyjskiego menadżera.
Pochodzący z Leningradu Sieczin jest w Rosji postacią bardzo niejednoznaczną z białymi plamami w życiorysie. Pracował jako tłumacz z Mozambiku i Angoli w firmach sowieckich zajmujących się oficjalnie handlem, a nieoficjalnie dostawami broni do tych krajów. Według rosyjskich mediów, afrykańska praca Sieczina miała związek z rosyjskimi tajnymi służbami w tym z wywiadem. Sam prezes nigdy się do tego nie przyznał.