Przyjęcie globalnego porozumienia podczas trwającej konferencji klimatycznej w Paryżu (COP 21) wzmocni największy dziś regionalny system handlu emisjami, czyli funkcjonujący w Europie (EU ETS). Według Christiny Figueres, sekretarz UNFCCC, ponad połowa krajów, w tym w większości państwa rozwijające się, rozważa utworzenie krajowych bądź regionalnych rynków. Dzięki temu mechanizmowi instytucje na terenie tych państw byłyby zobowiązane do redukcji, a jako rekompensatę za poczynione inwestycje otrzymałyby uprawnienia do emisji, które następnie mogłyby być sprzedawane innym krajom lub przedsiębiorstwom.
Brak powszechnej zgody na ograniczenie emisji, ale też na wprowadzenie mechanizmów kontroli realizacji zobowiązań podważy zasadność kontynuacji ambitnej polityki UE, w tym systemu handlu emisjami.
Ów system jest głównym narzędziem realizacji pakietu klimatyczno-energetycznego w zakresie podjętych zobowiązań do 2020 r. Z kolei jego reforma wprowadzająca mechanizm rezerwy stabilizacyjnej (MSR) ma dać podstawy do realizacji zobowiązań w perspektywie 2030 r. przyjętych przez państwa członkowskie w październiku 2014 r.
W tym kontekście głosy polskich polityków o przystąpieniu tylko do globalnego porozumienia, zmniejszającego nierówności, jeśli chodzi o konkurencyjność przedsiębiorstw funkcjonujących w różnych regionach świata, wydają się zasadne. Mniej rozsądnie brzmią natomiast te dotyczące wypowiedzenia przez Polskę pakietu klimatyczno-energetycznego (czyli de facto wyjścia z systemu EU ETS) czy też proponowane dziś przez niektórych tzw. opt-out, czyli wyłączenie naszego kraju spod pewnych regulacji. To nie tylko niemożliwe (bo już wiążą nas pewne ustalenia na szczeblu międzynarodowym), ale także nieopłacalne.
Mitem jest to, że Polska mogłaby podjąć jednostronną decyzję o wystąpieniu z systemu EU ETS. Został on bowiem utworzony na bazie aktów prawa UE, które mają zastosowanie do wszystkich członków. – Taka jednostronna decyzja władz Polski naruszałaby zasadę lojalnej współpracy i nie odniosłaby skutków prawnych – twierdzi dr nauk prawnych Marcin Stoczkiewicz z ClientEarth.