Od miesiąca Arka – nowy czarnobylski sarkofag, zakrywa zniszczony reaktor nr 4 i starą betonową konstrukcję, która miała starczyć na dwie dekady, a posłużyła 30 lat. To prawdziwy fenomen, bo budowany był w warunkach katastrofy, kiedy płonął reaktor, a poziom skażenia przekraczał tysiące razy wszystkie normy. Beton i piasek na blok nr 4 był zrzucany z powietrza, nikt nie projektował konstrukcji z inżynierską precyzją. Chodziło o zapobieżenie światowej hekatombie.
Nowy sarkofag to co innego. Kiedy się okazało, że stary wytrzyma więcej niż zakładano, świat miał czas na wymyślenie czegoś, co ochroni środowisko przynajmniej przez wiek.
Kolos na szynach
Projektowanie Arki zajęło inżynierom z amerykańskich koncernów Bechtel i Battelle oraz francuskiego EdF i ukraińskich instytutów w sumie 5 mln godzin. Powstała konstrukcja jedyna w swoim rodzaju. Przypomina namiot, waży 36 tys. ton i jest ruchoma. W ostatnim dniu listopada 2016 r., poruszając się po szynach, najechała na zniszczony reaktor i stary sarkofag. Pokonanie 300 m zajęło kolosowi 15 dni. Arka ma 108 m wysokości i 168 m długości. Jest tak wielka, że nakryłaby piłkarski Stade de France w Paryżu, amerykańską Statuę Wolności czy podstawę wieży Eiffla.
Głównym wykonawcą została Novarka (konsorcjum francuskich firm budowlanych Bouygues i Vinci). Przy budowie pracowało 2000 robotników ukraińskich oraz 200 specjalistów z 21 krajów, w tym z Polski. Arka wytrzyma trzęsienie ziemi 6 stopni w skali Richtera. Ukraina nie jest krajem zagrożonym trzęsieniami. Najbliższe epicentrum znajduje się w odległej o 300 km Rumunii.
Zadanie Arka ma jedno: przez wiek chronić świat przed wydostaniem się na zewnątrz promieniowania uwięzionego w starym sarkofagu. Dlatego najważniejsza jest szczelność konstrukcji. Przez cały 2017 r. Novarka będzie pracować nad uzyskaniem 100 procent hermetyczności obiektu. Potem rozpoczną się najtrudniejsze prace. Arka została tak zaprojektowana, by umożliwić usunięcie ze starego sarkofagu zgromadzonych tam kilkudziesięciu ton materiałów radioaktywnych. Pod tysiącami ton piasku i betonu spoczywa tam to, co zostało po wybuchu: prawie całe paliwo uranowe, wypalone pręty grafitowe, zniszczone konstrukcje żelazobetonowe.