Stacje mogą plajtować

Resort gospodarki zrobił właścicielom stacji niedźwiedzią przysługę.

Aktualizacja: 10.01.2013 09:56 Publikacja: 10.01.2013 00:32

Stacje mogą plajtować

Foto: Bloomberg

Red

Chodzi o przedłużenie do końca roku czasu na dostosowanie obiektów do wymogów środowiskowych, czyli na modernizację zbiorników i wyposażenie ich w urządzenia do monitorowania wycieków paliw. Ale według przedstawicieli branży, to co miało być dla przedsiębiorców błogosławieństwem, staje się gwoździem do ich trumny.

– Wielu operatorów zainwestowało licząc, że sąsiad, który się na to nie zdecydował, wypadnie z rynku. Tymczasem nadal może on działać, a nie będąc obciążonym kredytem, może oferować tańsze paliwo – argumentuje jeden z ekspertów branży. Podkreśla, że wielu przedsiębiorców zastanawia się nad likwidacją biznesu i zwalnianiem pracowników, bo nie są w stanie ponosić kosztów spłaty kredytu i wdawać się w wojnę cenową.

Na dostosowanie stacji do wymogów trzeba wydać przynajmniej 100 tys. zł. W przypadku dużych obiektów z kilkoma zbiornikami koszt inwestycji jest nawet dwukrotnie wyższy.

Resort broni się, tłumacząc, że otrzymał kilkanaście pisemnych wniosków i dziesiątki interwencji telefonicznych z prośbą o przedłużenie terminu dostosowania się stacji paliw, najczęściej ze strony podmiotów niezależnych, będących właścicielami małych i średnich obiektów. Ale nie zabrakło też lobbingu ze strony polityków. – Jesteśmy świadomi, że termin na to był już kilkakrotnie przekładany. Ale należy pamiętać, że minister gospodarki przy podejmowaniu decyzji musi brać pod uwagę i ważyć argumenty wszystkich zainteresowanych podmiotów – tłumaczą przedstawiciele resortu gospodarki.

Ministerstwo uznało, że zaprzestanie działalności przez wielu niezależnych właścicieli stacji mogłoby wzmocnić rynkową pozycję koncernów, a w efekcie wpłynąć na podniesienie cen paliw. Co więcej, zamknięcie części stacji na obszarach słabo zurbanizowanych utrudniłoby dostęp do zakupu paliw, a osoby pracujące w tych miejscach straciłyby swoje źródło utrzymania. Według szacunków resortu zagrożonych zamknięciem było od 500 do 1000 stacji w całym kraju.

Zdaniem Marka Pietrzaka, prezesa Stowarzyszenia Niezależnych Operatorów Stacji Paliw Delfin, wniosków było ponad 900. – Sam interweniowałem, by termin przedłużyć, bo wielu właścicieli kilku stacji nie zdążyło przeprowadzić remontów wszystkich obiektów – mówi.

Ale jest świadom, że ok. 30 proc. próśb było grą na zwłokę, a ich właścicieli i tak nie będzie stać na modernizację. – Oni i tak wypadną z rynku, tylko nieco później.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki, a.wieczerzak@rp.pl

Chodzi o przedłużenie do końca roku czasu na dostosowanie obiektów do wymogów środowiskowych, czyli na modernizację zbiorników i wyposażenie ich w urządzenia do monitorowania wycieków paliw. Ale według przedstawicieli branży, to co miało być dla przedsiębiorców błogosławieństwem, staje się gwoździem do ich trumny.

– Wielu operatorów zainwestowało licząc, że sąsiad, który się na to nie zdecydował, wypadnie z rynku. Tymczasem nadal może on działać, a nie będąc obciążonym kredytem, może oferować tańsze paliwo – argumentuje jeden z ekspertów branży. Podkreśla, że wielu przedsiębiorców zastanawia się nad likwidacją biznesu i zwalnianiem pracowników, bo nie są w stanie ponosić kosztów spłaty kredytu i wdawać się w wojnę cenową.

Energetyka
Inwestorzy i przemysł czekają na przepisy prawne regulujące rynek wodoru
Energetyka
Niemiecka gospodarka na zakręcie. Firmy straszą zwolnieniami
Energetyka
Energetyka trafia w ręce PSL, zaś były prezes URE może doradzać premierowi
Energetyka
Przyszły rząd odkrywa karty w energetyce
Energetyka
Dziennikarz „Rzeczpospolitej” i „Parkietu” najlepszym dziennikarzem w branży energetycznej