W USA euforia, bo gaz jest najtańszy od 10 lat, właśnie dzięki rosnącemu wydobyciu gazu ze złóż łupków bitumicznych. W tym samym czasie gdy Amerykanie cieszą się, że tak mało płacą, Bułgarzy decydują, że gazu łupkowego wydobywać nie będą. Bo choć mógłby on zaspokoić nawet jedną czwartą rocznego popytu, to przy okazji wydobycie zniszczy środowisko.
To bardzo odważna i bardzo świadoma decyzja, bo wymuszona przez naprawdę duże protesty społeczne. Świadczy o wysokim poczuciu wartości własnej ziemi przez Bułgarów i o tym, że nie wszystko, co amerykańskie jest dobre.
To oczywiście truizm, ale w Polsce trudno o takie właśnie podejście. Władze bezkrytycznie przyjmują wizyty koncernów wydobywczych (i ich metody dostania się do gazu, które tak bardzo nie spodobały się Bułgarom). Podobnie pasywni jesteśmy my sami - niech sobie wiercą, póki robią to za swoje. A jak jeszcze coś wywiercą i nam odsprzedadzą taniej niż mamy od „Ruskich", to tylko dobrze.
Tymczasem Bułgaria zabierając licencję wydobywczą Chevronowi, świadomie rezygnuje z potężnego inwestora. Ale może i dobrze, bo to własnie jedna za spółek tego koncernu zniszczyła dorzecze Amazonki. W minionym roku sąd w Ekwadorze nakazał Chevronowi zapłacenie 18 mld dol. odszkodowania za wylanie miliardów litrów toksycznych substancji do amazońskich rzek. Tylko czy to pomoże już zatrutemu środowisku?
Ta historia pokazuje, że o takich sprawach trzeba myśleć, zanim się wpuści inwestora na swoje podwórko. Trzeba jego pracę obwarować dokładnymi wytycznymi, co do traktowania środowiska i regularnie kontrolować ich wykonanie.