Branża wiatrowa się skarży, że Ministerstwo Gospodarki blokuje jej rozwój, a morskie inwestycje opóźnia resort transportu.
– Przyjęcie ustawy o OZE w obecnym kształcie to koniec energetyki wiatrowej. Ministerstwo Gospodarki postanowiło zablokować branżę. Z Polski wycofają się poważni inwestorzy, a zastąpią ich importerzy przestarzałych technologii, które negatywnie wpływają na wizerunek sektora wiatrowego – mówi „Rz" Krzysztof Prasałek, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej (PSEW). Dodaje, że rynkowi grożą monopolizacja i wyższe ceny energii.
MG odpiera zarzuty. Zapewnia, że do 2020 r. w energetyce wiatrowej powstanie ponad 30 tys. miejsc pracy. Zaznacza też, że na dopłaty mogą liczyć instalacje wyprodukowane nie później niż trzy lata przed uruchomieniem. „Prezes UOKiK nie dopatrzył się w projekcie przepisów sprzecznych z prawem o ochronie konkurencji i konsumentów. Projekt uwzględnia postulaty PSEW, by utrzymać gwarancję zakupu energii elektrycznej po stałej cenie, czyli odejście od rozwiązań rynkowych w projekcie z grudnia 2011 r." – napisał resort w odpowiedzi na nasze pytania.
Nadal też nie wiadomo, jak rozwiną się inwestycje na morzu. Resort transportu nie do końca wie, jak oceniać wnioski ws. pozwoleń na wznoszenie sztucznych wysp (PSZW), bo konieczne jest ich opiniowanie przez ministrów: gospodarki, kultury, rolnictwa, środowiska, spraw wewnętrznych i MON. Potem resort ma cztery miesiące na decyzję. Tyle że terminy pierwszych rozstrzygnięć (spornych spraw jest 12) właśnie mijają.
Jak mówi „Rz" Mikołaj Karpiński, rzecznik resortu transportu, wydanych zostało osiem pozytywnych i jedna negatywna decyzja dla morskich farm wiatrowych. Wniosków jest w sumie 60. Z naszych informacji wynika, że pozwolenia mają Kulczyk Investments (Baltex-Power i Bałtyk Środkowy III), PGE (Baltica-1, 2 i 3), DEME (Baltic Power), Orlen (C-Wind) i polski deweloper Adam Śmiarowski (A-Wind).