Polska jak Don Kichot, czyli walka z wiatrakami

Budowa w Polsce farm wiatrowych na morzu za ok. 60–80 mld zł się oddala. Brak obiecanej ustawy blokuje realizację projektów.

Publikacja: 04.01.2013 13:08

W 2012 r. moc morskich farm wiatrowych w Europie doszła do 4,5 gigawata

W 2012 r. moc morskich farm wiatrowych w Europie doszła do 4,5 gigawata

Foto: AFP

Inwestorom chętnym do budowy morskich farm wiatrowych na morzu kończy się cierpliwość. Zwłaszcza tym zagranicznym, którzy widzieli potencjał w polskim rynku.

Powód? To już nie tylko mozolne wydawanie stosownych pozwoleń przez resort transportu i budownictwa oraz gospodarki morskiej. Chodzi też o stanowisko ministerstw skarbu, finansów i gospodarki. Ale przede wszystkim o brak obiecanej ustawy o odnawialnych źródłach energii (OZE), która zgodnie z zapowiedziami rządu miała wejść w życie 1 stycznia 2013 r. Z naszych informacji wynika, że może nie zostać uchwalona ani w tym roku, a może nawet wcale. A zdaniem ekspertów na Bałtyku jest potencjał budowy nawet 6 GW mocy wiatrowych do 2030 r. za ok. 80 mld zł. Dla porównania dziś cała moc zainstalowana w Polsce to ok. 38 GW.

Mały trójpak

Jak dowiedziała się „Rz", obecnie polityczny plan jest taki, by przyjąć tzw. mały trójpak (pozwalający na wdrożenie unijnych dyrektyw, być może z próbą ograniczenia wsparcia państwa dla niektórych technologii OZE) zamiast dużego trójpaku (prawo energetyczne, prawo gazowe i ustawa o OZE).

– Ustawa o OZE w kształcie zaproponowanym przez resort gospodarki nie może wejść w życie, bo za bardzo podniesie zobowiązania państwa – mówi „Rz" osoba z branży. – Do niedawna we wszystkich rozmowach urzędnicy Ministerstwa Gospodarki twierdzili, że oni chętnie daliby wyższe wsparcie dla morskich farm wiatrowych, ale nie zgadza się na to minister Skarbu Państwa, a przede wszystkim minister finansów, który nie chce słyszeć o większej pomocy dla jakichkolwiek wiatraków, w tym morskich – dodaje. Jednak – jak wynika z dokumentów rządowego komitetu europejskiego z 17 grudnia – resort skarbu sugeruje, by podwyższyć współczynnik wsparcia dla morskich farm wiatrowych, a resort gospodarki wskazuje, by tę propozycję... odrzucić. Obecna oferta resortu gospodarki dla morskich farm wiatrowych to tzw. współczynnik korekcyjny w wysokości 1,8 (1,8 razy cena zielonego certyfikatu potwierdzającego produkcję energii ze źródeł odnawialnych, który w 2012 r. wynosił 286,74 zł za megawatogodzinę).

Potrzeba wsparcia

Według inwestorów i finansistów system wsparcia powinien zapewniać IRR, czyli wewnętrzną stopę zwrotu na poziomie 12 proc. przy uwzględnieniu kosztów inwestycji i obsługi kredytu. Tymczasem współczynnik 1,8 oznacza IRR na poziomie 9 proc., dlatego branża wnioskuje o współczynnik 2,1, który da IRR 12 proc.

Na razie wydanych zostało ok. 20 wstępnych zgód dla inwestorów na budowę farm wiatrowych na morzu. Do budżetu wpłynęło dzięki temu ok. 100 mln zł z 1 promila wpłaty od wartości szacowanych inwestycji (docelowo, gdy przedsięwzięcie ruszy, inwestor zapłaci 1 proc. wartości projektów). Poza tym budowa wiatraków ożywiłaby polskie stocznie – chodzi o ok. 750 mln euro obrotów rocznie.

– Według prognoz pierwsze elektrownie offshore powstaną w Polsce po 2020 r. Przewidujemy, że od wydania pozwolenia lokalizacyjnego do oddania farmy do użytku upłynie ok. 10–15 lat. Poziom wsparcia dla każdej z technologii w ustawie o OZE zostanie określony na pięć lat inwestycyjnych, czyli prawdopodobnie na lata 2014–2018, a więc okres, zanim uruchomiona zostanie produkcja energii z morskiego wiatru. Przedłużające się prace nad ustawą o OZE o trzy miesiące czy nawet rok nie mają w tej chwili fundamentalnego znaczenia dla rozwoju tego typu inwestycji – uspokaja Krzysztof Prasałek, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.

Inwestorzy czekają

– Gdy inwestor musi wydać 1 mld euro na 300 MW mocy wiatrowych na morzu, to potrzebne są do tego badania, a same badania i przygotowanie projektu to koszt kilkudziesięciu milionów euro. I gdy nie ma ustawy o OZE, to jak przekonać zarząd, by te dziesiątki milionów euro na badania dał? – mówi „Rzeczpospolitej" Jarosław Pole, odpowiedzialny za rozwój morskich projektów EDP Renewables Polska. – To bardzo źle, że tej ustawy nadal nie ma i nie wiadomo nawet, kiedy będzie – dodaje.

– Powszechna jest opinia, że obecny system wsparcia jest dla wiatraków lądowych zbyt hojny i trzeba z tym skończyć. Zupełnie inne podejście jest do morskiej energetyki wiatrowej. Przeważa pogląd, że jeśli już mamy stawiać wiatraki, to właśnie na morzu. Oczywiście są obawy o wpływ na rybołówstwo, ssaki morskie czy poszukiwania gazu, ale biorą się one z braku pełnej wiedzy o oddziaływaniu morskich farm na środowisko – ocenia Maciej Stryjecki, prezes Fundacji na rzecz Energetyki Zrównoważonej. – Dla wiatraków na morzu nie ma na razie żadnego systemu wsparcia, a więc dobry klimat polityczny nie do końca przekłada się na decyzje inwestycyjne. Jeżeli ustawa o OZE nie zostanie szybko uchwalona, to dla wiatraków na morzu trzeba będzie stworzyć indywidualny system prawny, bo bez tego nikt nie podejmie decyzji o rozpoczęciu inwestycji za kilkanaście miliardów złotych. Najwięksi inwestorzy międzynarodowi wycofują się z rynku wiatraków lądowych, a trudno przypuszczać, że bez obecności na lądzie będą zainteresowani wiatrakami na morzu, tym bardziej że na razie większość pozwoleń dla morskich farm dostały podmioty krajowe – dodaje.

Inwestorom chętnym do budowy morskich farm wiatrowych na morzu kończy się cierpliwość. Zwłaszcza tym zagranicznym, którzy widzieli potencjał w polskim rynku.

Powód? To już nie tylko mozolne wydawanie stosownych pozwoleń przez resort transportu i budownictwa oraz gospodarki morskiej. Chodzi też o stanowisko ministerstw skarbu, finansów i gospodarki. Ale przede wszystkim o brak obiecanej ustawy o odnawialnych źródłach energii (OZE), która zgodnie z zapowiedziami rządu miała wejść w życie 1 stycznia 2013 r. Z naszych informacji wynika, że może nie zostać uchwalona ani w tym roku, a może nawet wcale. A zdaniem ekspertów na Bałtyku jest potencjał budowy nawet 6 GW mocy wiatrowych do 2030 r. za ok. 80 mld zł. Dla porównania dziś cała moc zainstalowana w Polsce to ok. 38 GW.

Pozostało 85% artykułu
Energetyka
Energetyka trafia w ręce PSL, zaś były prezes URE może doradzać premierowi
Energetyka
Przyszły rząd odkrywa karty w energetyce
Energetyka
Dziennikarz „Rzeczpospolitej” i „Parkietu” najlepszym dziennikarzem w branży energetycznej
Energetyka
Niemieckie domy czeka rewolucja. Rząd w Berlinie decyduje się na radykalny zakaz
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Energetyka
Famur o próbie wrogiego przejęcia: Rosyjska firma skazana na straty, kazachska nie