Kontrakt z Rosnieftem opiewa na ogromną kwotę 15 mld dol. (ok. 46 mld zł) i kończy proces kontraktowania ropy na najbliższe lata. – Tym samym zapewniliśmy prawie 80 proc. dostaw umowami długoterminowymi – podkreśla Jacek Krawiec, szef Orlenu.
To umowa historyczna nie tylko ze względu na wartość. Orlen po raz pierwszy będzie odbierać surowiec bezpośrednio od producenta z Rosji. Do tej pory preferowali oni sprzedaż ropy przez pośredników. Wyjątek zrobili dla Chin, które udzieliły państwowym spółkom Rosnieft i Transnieft 25 mld dol. kredytu na zakup aktywów Jukosu w zamian za 20-letni kontrakt na dostawy 15 mln ton ropy rocznie.
Czyżby nastąpił przełom w polityce Kremla wobec Polski? Według Wojciecha Słowińskiego, partnera w PwC zajmującego się rynkiem paliw, już samo zakończenie negocjacji z bezpośrednim dostawcą ropy powinno być odczytywane jako duży sukces Orlenu. Rosnieft w przeszłości deklarował chęć bezpośredniej sprzedaży, ale nigdy nie doszło do porozumienia. Ostatecznie PKN brał ropę od pośredników. Bezpośrednio Rosnieft sprzedawał surowiec największym koncernom, jak Shell, ExxonMobil, BP czy Total.
Impasu nie przełamały nawet interwencje polskiego rządu – na szczycie w Davos w 2009 r. premier Donald Tusk rozmawiał o tym z Wladimirem Putinem. Bo jak wiadomo, w biznesie rosyjskim, a szczególnie w przedsiębiorstwach kontrolowanych przez państwo, nic nie dzieje się bez porozumienia z Kremlem. – Zakładam, że przy okazji ustalono nowe warunki dostaw do Czeskiej Rafinerskiej oraz rafinerii w Możejkach (obie należą do Orlenu – red.). Podejrzewam też, że koncernowi udało się wynegocjować lepsze warunki z bezpośrednim dostawcą niż w przypadku kontraktu z pośrednikiem – mówi Słowiński. W jego opinii kontrakt jest ważny nie tylko dla Orlenu, ale i dla Rosnieftu, który szukając środków na przejęcie TNK-BP, z pewnością potrzebuje gwarancji dla instytucji finansujących w postaci długoterminowych kontraktów handlowych.
Zdaniem Słowińskiego wraz z podpisaniem umowy wzrośnie prestiż zarówno samego Orlenu, jak i Polski. Oznacza ona bowiem, że Rosjanie zaczęli nas traktować jako partnera biznesowego, a nie tylko obszar potencjalnych wpływów gospodarczo-politycznych. – Jeszcze większym sukcesem jest to, że dostawy będą realizowane rurociągiem „Przyjaźń" – zauważa Słowiński. Do tej pory istniały uzasadnione obawy, że Rosjanie, dążąc do maksymalizowania budżetowych wpływów z eksportu ropy i gazu, będą kierować surowiec do Chin, ograniczając jednocześnie dostawy „Przyjaźnią". To zmusiłoby Orlen do mniej opłacalnego zaopatrywania się drogą morską.