Dziś rosyjskie Ministerstwo Spraw zagranicznych opublikowało na stronie internetowej raport o wynikach śledztwa w Rushydro. Ta notowana na giełdzie w Moskwie spółka, z większościowym akcjonariatem państwa, zarządza wszystkimi elektrowniami wodnymi Rosji dającymi ponad 16 proc. prądu w bilansie energetycznym.
Jak podali śledczy, najwięcej pieniędzy - miliard rubli (30 mln dol.) zniknęło przy okazji budowy nowej elektrowni Zagoroska-2.
To tylko ocena wstępna, rzeczywisty poziom malwersacji może sięgnąć „miliardów rubli". Scenariusz kradzieży zawiera fikcyjne faktury na nigdy nie wykonane roboty. Faktury były zawierane z firmami kontrolowanymi przez członków kierownictwa koncernu. Przekazane na konta firm pieniądze Rushydro, były wybierane z rachunków lub przelewane na konta prywatne.
Nic dziwnego, że chwieje się posada prezesa koncernu Jewgienija Doda. W środę Władimir Putin zbeształ prezesa na posiedzeniu prezydenckiej komisji ds energetyki.
- Na tę budowę zostało skierowane z kasy państwa 12 mld rubli (400 mln dol.). Z tego połowę wziął główny wykonawca Hydrostoj (należy do Rushydro) i to on podpisał umowy z szeregiem firm, zatrudniających najwyższej dwie osoby, bez żadnych środków transportu i urządzeń. Czy to jest wasz ogródek?! - grzmiał prezydent (cytaty wg Interfaksu).