Spółka zależna Gazpromu - Gazprom Nieftiechim Saławata - została pozwana przed sąd o zapłatę odszkodowania 705 mln rubli (23,4 mln dol.) za szkody wyrządzone uralskiej przyrodzie. Inspektorzy ochrony środowiska wykryli, że spółka petrochemiczna cyklicznie w latach 2009-2010 wypuszcza szkodliwe chemikalia do rzeki Białej i wód gruntowych. Doprowadziło to do skażenia terenów, śmierci zwierząt i roślinności.

W 2011 r. media także donosiły o dalszej niszczącej działalności spółki Gazpromu. Pomimo kilku spraw w sądzie, dotąd pozostaje ona bezkarna. Sprzyja temu system karania trucicieli w Rosji, który wymaga, by karę nałożył sąd, a nie organy ochrony przyrody.

Jedną z największych kar - 4,3 mld rubli (140 mln dol.) dostał w 2007 r. koncern Norylski Nikiel oligarchy Władimira Potanina za zrzuty trucizn do rzek Krasnojarskiego Kraju. W wodach rzek inspekcja znalazła wielokrotnie przekroczone normy żelaza, niklu, produktów naftowych, ołowiu, miedzi, cynku i innych szkodliwych metali. Masowo ginęły ryby. Pomimo ewidentnych dowodów sąd oddalił pozew przeciwko gigantowi jako "nieuzasadniony". O zatrucie wód Angary oraz powietrza nad Bajkałem inspektorzy oskarżyli też bracką hutę aluminium należącą do UC Rusal, oligarchy Olega Deripaski. Tu też nie udało się wyegzekwować całej nałożonej kary.

Przypomnijmy, że Gazprom wiele razy ostrzegał Europę przed groźnym, według Rosjan, dla środowiska wydobyciem gazu łupkowego metodą szczelinowania.