Do najnowszego raportu dotarła gazeta Wiedomosti (na stronie OECD jeszcze nie został opublikowany). W sumie 34 kraje dołożyły w ubiegłym roku do sprzedawanych u siebie paliw 1,9 bln dol. co stanowi 2,5 proc. globalnego PKB.
Najwięcej subsydiuje paliwa rząd USA - 502 mld dol.; Chiny dołożyły 279 mld dol. a Rosja pompująca najwięcej ropy na świecie - 116 mld dol..Raport zaznacza, że 70 proc. światowych subsydiów odnosi się do ropy i produktów naftowych; 18 proc. przypada na gaz ziemny a 12 proc. na węgiel.
- Utrzymywanie niskich cen paliw poprzez ich subsydiowanie, szkodzi gospodarce. Doprowadza do przenoszeniu strat na społeczeństwo - wzrostu płatności pośrednich i podnoszeniu podatków. W sumie więc konsumenci, kupując tanie paliwo, płacą za niego w rzeczywistości dużo drożej - oceniają eksperci OECD.
Potwierdza się to np. w Rosji, gdzie benzyna jest najtańsza w Europie, a nawet tańsza niż w Chinach i USA. Ale droższa aniżeli w większości krajów Zatoki Perskiej. Do tego, jeżeli przeliczyć cenę, na to ile obywatel może kupić za średnie miesięczne zarobki (ok. 750 l), to na czele są Kuwejtczycy i obywatele innych paliwowych kraików a w Europie - Norwegowie, natomiast Rosjanie w środku stawki. Polak może kupić 441 l widać więc, że nasze władze z subsydiami paliw nie przesadzają.