Na specjalnej konferencji prasowej w Moskwie o zaległościach Ukrainy poinformował prezes Aleksiej Miller. – W ostatnich miesiącach Gazprom podejmował różne kroki, by wyjść naprzeciw partnerom z Ukrainy i pomóc wypełnić im zobowiązania wynikające z kontraktu – przypomniał szef Gazpromu. Chodzi m.in. o zapłatę awansem 1,5 mld dol. za tranzyt rosyjskiego gazu przez Ukrainę do Europy. Tranzyt został opłacony do stycznia 2015 r. Miller przypomniał też, że aby zapełnić ukraińskie zbiorniki podziemne gazem na zimę, Gazprom dał wyjątkowy opust, obniżając cenę o prawie połowę na zakup 5 mld m sześc. gazu.
Miller nie wyjaśnił jednak, że zniżkę (269 dol./1000 m sześc. wobec 406 dol.) otrzymała prywatna spółka oligarchy Dmitrija Firtasza, dobrego znajomego szefa Gazpromu, a nie Naftogaz, który od kilku lat próbuje uzyskać niższą cenę.
Według rosyjskich obliczeń Naftogaz ostatniej wpłaty dokonał za lipiec. Potem strony podpisały aneks do umowy, zgodnie z którym Kijów dostał czas do 1 października na uregulowanie rachunków, ale tego nie zrobił. Według kontraktu złamanie zapisów dotyczących płatności powoduje wprowadzenie konieczności opłat z góry za dostawy. – Ten problem musi zostać jak najszybciej rozwiązany – zakończył Miller.
Gazprom nie czekał jednak na reakcję strony ukraińskiej i złożył do premiera wniosek o to, by gaz był sprzedawany Ukrainie tylko na przedpłaty. A Dmitrij Miedwiediew go zatwierdził. – Wszyscy muszą mieć świadomość, że darowania długów albo gazowego komunizmu w przyszłości nie będzie – zapowiedział.
Rzecznik Miedwiediewa Dmitrij Pieskow powiedział, że sprawa ukraińskiego zadłużenie nie ma związku z zaplanowanym na początek listopada szczytem UE w Wilnie i zapowiadanym podpisaniem tam umowy stowarzyszeniowej. —it