Stowarzyszenie przemysłu chemicznego Stanów Zjednoczonych (American Chemistry Council) przewiduje w swoich prognozach opublikowanych w tym tygodniu, że w ciągu pięciu lat eksport chemikaliów ze Stanów Zjednoczonych wzroście o 45 proc. Stanie się tak dzięki fali inwestycji w nowe moce produkcyjne, które będą miały zaspokajać rynki zagraniczne.
"FT" przypomina, że Stany Zjednoczone przestały być importerem netto chemii w 2011 r. W tym roku według prognoz wartość eksportu netto ma wynieść 2,7 mld dol. American Chemistry Council spodziewa się, że suma ta wzrośnie do prawie 30 mld dol. do 2018 r.
Europejscy producenci chemii już zapowiedzieli cięcia etatów, zamknięcia niektórych zakładów i przenoszenia produkcji m.in. ze względu na presję ze strony amerykańskich producentów. "Na rynkach petrochemicznych trwa walka na śmierć i życie" - mówi cytowany przez "FT" Paul Hodges z firmy consultingowej International eChem.
O planach ograniczenia swojego zaangażowania w Europie na rzecz USA informowała np. Saudi Basic Industries Corp (SABIC) - największa na świecie firma petrochemiczna. Boom na gaz łupkowy w USA chcą zresztą wykorzystać także firmy działające poza Starym Kontynentem.
Jeszcze w połowie ubiegłej dekady Stany Zjednoczone były jednym z najdroższych miejsc do wytwarzania chemikaliów na świecie. Tymczasem teraz amerykańscy producenci płacą za energię elektryczną połowę tego co firmy w Europie, a za gaz ziemny jedną trzecią.