Rz: Premier Donald Tusk zaproponował niedawno utworzenie europejskiej unii energetycznej. Co pan sądzi o tym pomyśle?
Guenther Oettinger:
Od dłuższego czasu działam na rzecz europeizacji polityki energii i budowy paneuropejskiego rynku energii. W UE rozwijana jest infrastruktura przesyłowa, budowane są połączenia wzajemne (tzw. interkonektory) między krajami. Stworzyliśmy też w KE listę projektów wspólnego zainteresowania w sektorze energii (PCI), które mogą liczyć na dofinansowanie w perspektywie budżetowej 2014–2020. To wszystko sprawia, że integracja krajów UE na polu energii już postępuje. Ale pomysł premiera Tuska z pewnością jest wart omówienia. Jest jasne, że Europa musi dążyć do większej dywersyfikacji źródeł energii i do większej niezależności w tym obszarze.
Rozumiem, że intencją Tuska było dodanie do obecnej agendy UE dot. energii nowego elementu: instytucji zajmującej się zakupami gazu w imieniu całej Unii. Czy sądzi pan, że konflikt na Ukrainie rzeczywiście stworzył potrzebę rewizji unijnej polityki w obszarze energii?
W zakresie bezpieczeństwa w sektorze energii, UE dokonała w ostatnich latach pewnego postępu. Mam na myśli chociażby dyrektywę, która zobowiązuje kraje członkowskie do magazynowania zasobów gazu pokrywających średnie miesięczne zapotrzebowanie na ten surowiec, a także budowane w Europie interkonektory, rosnące dostawy gazu z Norwegii i Algierii oraz projekt tzw. korytarza południowego (umożliwi import gazu z basenu Morza Kaspijskiego – red.).