Rosjanie mogliby otrzymać podwójną zapłatę za gaz

Za nieodebrany surowiec musimy płacić - mówi Jerzy Kurella, wiceprezes PGNiG.

Publikacja: 27.05.2014 03:53

Rosjanie mogliby otrzymać podwójną zapłatę za gaz

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek jd Jerzy Dudek

Mimo że liberalizacja na polskim rynku gazu trwa już wiele lat, to jej efekty na razie są mizerne. Dość powszechnie winą za ten stan rzeczy obarcza się PGNiG. Co spółka dziś robi, aby doszło do liberalizacji rynku gazu?

Wiele osób oskarżając nas o hamowanie liberalizacji zapomina, że PGNiG jest obarczone wieloma obowiązkami i obciążeniami, które wiążą się ze szczególną rolą jaką PGNiG pełniło w realizacji polityki energetycznej państwa. Warto nadmienić, że są to obowiązki, których nikt inny w Polsce nie ponosi, w tym zwłaszcza nasza konkurencja. Dla przykładu, zgodnie ze statutem, spółka realizuje zadania zapewniające bezpieczeństwo energetyczne kraju takie jak: ciągłość i gwarancja dostaw gazu do Polski, co wiąże się z koniecznością równoważenia bilansu paliw gazowych, współudziałem w realizowaniu projektów dywersyfikacyjnych (takich jak budowa terminala LNG w Świnoujściu czy rozbudowa interkonektorów – np. na południu Polski), a także rozwojem działalności wydobywczej. Jako jedyni w Polsce realizujemy inwestycje w magazyny gazu pełniące strategiczną rolę bezpieczeństwa dostaw i również jako jedyni utrzymujemy zapasy gazu na wypadek wstrzymania dostaw. Reszta podmiotów dokonuje transakcji kupna/sprzedaży na granicy państwa i nie podlega tym obowiązkom lub jest zwolniona z niego – dotyczy to zarówno spółek handlujących gazem ziemnym, jak i odbiorców końcowych, sprowadzających gaz ziemny na własne potrzeby. W efekcie ponosimy dodatkowe ogromne koszty nie tylko utrzymania zapasów, ale i inwestycji w podziemne magazyny gazu.

Nie możemy też być głusi na apele o przyśpieszenie poszukiwań ropy i gazu w Polsce, w tym w skałach łupkowych. Co roku wydajemy na ten cel ponad miliard złotych. Marathon Oil, czy Talisman Energy miały na polskie projekty określony budżet. Gdy w jego ramach nie doszło do sukcesu, po prostu się wycofali. Reasumując, takie obowiązki jak na PGNiG nie zostały nałożone na nikogo innego w Polsce, a jednocześnie każde z tych działań wiąże się ze znaczącymi kosztami. W tej sytuacji liberalizacji powinno towarzyszyć dążenie do równego traktowania działających w branży firm; dążenie do zdjęcia z PGNiG zobowiązań, które wiążą się z rolą, jaką historycznie powierzono spółce. Tymczasem we wprowadzonych rok temu zmianach do prawa energetycznego nałożono na nas kolejny obowiązek, podlegający natychmiastowemu wykonaniu bez większych możliwości jego realizacji.

Chodzi o obligo giełdowe zgodnie z którym w ubiegłym roku mieliście sprzedać na giełdzie gazu 30 proc. surowca. Dziś już wiadomo, że to się nie udało. Dlaczego?

Moją rolą nie jest komentowanie zmian wprowadzanych w obszarze regulacji prawnych. Podkreślić natomiast należy, że PGNiG uczyniło wszystko aby do tego procesu przygotować się najlepiej jak mogło. Po pierwsze, PGNiG zmieniło swoją politykę cenową, dla ofert kierowanych na giełdzie gazu – ceny podążają za cenami rynkowymi notowanymi na zliberalizowanych rynkach zachodnich i obecnie są znacznie niższe niż w taryfie. Po drugie, spółka została bezpośrednim członkiem TGE tak szybko jak to było możliwe, co umożliwiło również podjęcie się roli animatora rynku gazu celem zagwarantowania określonej płynności na tym forum transakcyjnym. Dodatkowo spółka uczestniczy w różnych, dostępnych na TGE, formach transakcji, w tym także organizowanych aukcjach kupna/sprzedaży, oferując na giełdzie gaz w wolumenach umożliwiających wykonanie obligo. Problem polega na tym, że nie ma chętnych do zakupów. Mamy więc znowu do czynienia z sytuacją, w której nie wszyscy są traktowani jednakowo. Z jednej strony PGNiG musi wystawiać gaz do sprzedaży na giełdzie i na dodatek martwić się o to, aby znaleźli się na niego kupcy, podczas gdy z drugiej strony część odbiorców woli kupować droższy gaz na granicy zamiast tańszego na giełdzie.

Skoro cena na giełdzie jest niższa niż w taryfie, to dlaczego nie ma chętnych?

Giełda gazu jest forum na którym handluje się produktami zestandaryzowanymi, i siłą rzeczy niedostosowanymi do indywidualnych potrzeb klienta. Kupując bezpośrednio od spółki obrotu odbiorcy otrzymują odpowiednią elastyczność, dostosowaną do swoich potrzeb, a ponadto dokonują płatności za towar z opóźnieniem. Taka jest rola pośredników, aby dostosowali produkt do potrzeb klienta końcowego. Póki co problem polega na tym, że brak jest odpowiednich spółek handlujących gazem, które mogłyby kupić gaz na przykład na polskiej giełdzie gazu i zaproponować ofertę „uszytą na miarę" klienta końcowego - z odpowiednią elastycznością, której giełda nie daje, z odpowiednią formą płatności i konkurencyjną ceną.

W ocenie analityków kluczowym problemem PGNiG są długoterminowe kontrakty na odbiór błękitnego paliwa z Rosji i z Kataru. Jeśli dojdzie do liberalizacji rynku możecie zostać z dużymi ilościami drogiego surowca, co może mieć negatywny wpływ na kondycję grupy.

Do 2022 r. obowiązuje kontrakt jamalski, a do tego dochodzi jeszcze 20-letnia umowa z Katarem. Trzeba też pamiętać, że kontrakt jamalski służy wykonywaniu umowy zawartej przez rządy Polski i Rosji. Kontrakt katarski to również element realizacji polityki państwa w zakresie zapewnienia bezpieczeństwa dostaw, bo bez niego inwestycja w terminal LNG, a zatem i dywersyfikacja kierunków dostaw, nie byłaby możliwa. Oczywiście nasi konkurenci nie muszą się tym martwić, gdyż nie posiadają takich zobowiązań. PGNiG ponosi jednak wszelkie konsekwencje zawartych umów.

Niedawno izraelska spółka GLI próbowała sprzedać w Polsce w dużych ilościach niezwykle tani, rosyjski gaz. Jakie konsekwencje poniosłoby PGNiG, gdyby ta firma zrealizowała swój cel?

Nie od dziś wiadomo, że Rosjanie są w stanie dostarczyć na europejskie rynki ogromne ilości gazu. Gdyby zrealizowali taki cel w Polsce, oczywiście bezpośrednie konsekwencje ich działań poniosłoby PGNiG. Trzeba jednak zdawać sobie sprawę, że jako kraj zapłacilibyśmy Rosjanom podwójnie. Po pierwsze, otrzymaliby płatność od bezpośrednich nabywców wprowadzanego do Polski surowca. To spowodowałoby, że ci odbiorcy nie kupiliby gazu od PGNiG. W konsekwencji w ramach kontraktu jamalskiego PGNiG musiałby nabyć mniej gazu niż ilości zakontraktowane, bo nie byłoby gdzie go sprzedać, ani zmagazynować. Jednak, zgodnie z zapisami zawartymi w umowie, spółka i tak musiałaby zapłacić za nieodebrany surowiec. Oznacza to, że Rosjanie otrzymaliby podwójną płatność za ten sam wolumen gazu.

Niezależnie od wszystkich istniejących w Polsce uwarunkowań wolny rynek gazu wcześniej czy później powstanie. Jaki pomysł ma zarząd PGNiG na funkcjonowanie na nim?

Konsekwentnie pracujemy nad wypełnieniem obliga giełdowego, chociaż z drugiej strony trzeba zdawać sobie sprawę, że sprzedaż 40 proc. gazu w tym roku poprzez TGE będzie niezmiernie trudna do realizacji. Dotychczas w ten sposób zbyliśmy około 0,3 mld m sześc., a musimy około 6 mld m sześc. Brak strony popytowej powoduje, że musimy pomóc w jej kreowaniu. Z tego powodu została powołana firma PGNiG Obrót Detaliczny, która będzie bezpośrednim sprzedawcą surowca do 6,7 mln gospodarstw domowych oraz małych i średnich firm. Podmiot ten będzie kupował gaz głównie na TGE, na takich samych warunkach jak każda inna spółka, która zdecyduje się na rozpoczęcie handlu gazem ziemnym w Polsce.

Czy obecnie jest w ogóle możliwa pełna liberalizacja rynku gazu w Polsce?

Przede wszystkim liberalizacja musi być realizowana w sposób, który nie będzie zagrażał bezpieczeństwu dostaw. W obecnych warunkach niekontrolowana, rewolucyjna liberalizacja mogłaby być bardzo szkodliwa dla PGNiG, który faktycznie odpowiada za bezpieczeństwo dostaw gazu. I pytanie co wtedy? Dzisiaj, aby spełnić nałożone na nas obowiązki, chociażby w zakresie budowy magazynów, czy prowadzenia poszukiwań i wydobycia, co jest elementem bezpieczeństwa energetycznego kraju, musimy generować gotówkę.

Kiedy zatem może dojść do pełnej liberalizacji?

Uważam, że powinno do niej dojść wówczas, gdy wszystkie podmioty na rynku będą miały podobny zakres praw i obowiązków. Skoro od PGNiG oczekuje się, że podda się warunkom gry rynkowej, to również należy dać mu możliwość konkurowania na równych zasadach z innymi europejskimi graczami.

Mimo że liberalizacja na polskim rynku gazu trwa już wiele lat, to jej efekty na razie są mizerne. Dość powszechnie winą za ten stan rzeczy obarcza się PGNiG. Co spółka dziś robi, aby doszło do liberalizacji rynku gazu?

Wiele osób oskarżając nas o hamowanie liberalizacji zapomina, że PGNiG jest obarczone wieloma obowiązkami i obciążeniami, które wiążą się ze szczególną rolą jaką PGNiG pełniło w realizacji polityki energetycznej państwa. Warto nadmienić, że są to obowiązki, których nikt inny w Polsce nie ponosi, w tym zwłaszcza nasza konkurencja. Dla przykładu, zgodnie ze statutem, spółka realizuje zadania zapewniające bezpieczeństwo energetyczne kraju takie jak: ciągłość i gwarancja dostaw gazu do Polski, co wiąże się z koniecznością równoważenia bilansu paliw gazowych, współudziałem w realizowaniu projektów dywersyfikacyjnych (takich jak budowa terminala LNG w Świnoujściu czy rozbudowa interkonektorów – np. na południu Polski), a także rozwojem działalności wydobywczej. Jako jedyni w Polsce realizujemy inwestycje w magazyny gazu pełniące strategiczną rolę bezpieczeństwa dostaw i również jako jedyni utrzymujemy zapasy gazu na wypadek wstrzymania dostaw. Reszta podmiotów dokonuje transakcji kupna/sprzedaży na granicy państwa i nie podlega tym obowiązkom lub jest zwolniona z niego – dotyczy to zarówno spółek handlujących gazem ziemnym, jak i odbiorców końcowych, sprowadzających gaz ziemny na własne potrzeby. W efekcie ponosimy dodatkowe ogromne koszty nie tylko utrzymania zapasów, ale i inwestycji w podziemne magazyny gazu.

Pozostało 81% artykułu
Energetyka
Bez OZE ani rusz
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity od Citibanku można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Energetyka
Inwestorzy i przemysł czekają na przepisy prawne regulujące rynek wodoru
Energetyka
Niemiecka gospodarka na zakręcie. Firmy straszą zwolnieniami
Energetyka
Energetyka trafia w ręce PSL, zaś były prezes URE może doradzać premierowi
Materiał Promocyjny
Sieć T-Mobile Polska nagrodzona przez użytkowników w prestiżowym rankingu
Energetyka
Przyszły rząd odkrywa karty w energetyce