Władimir Putin polecił rządowi rozpatrzenie dopuszczenia niezależnych producentów gazu do prawa eksportu z nowych złóż oraz udziału w budowie rurociągów Syberii Wschodniej i Dalekiego Wschodu, „na warunkach uzasadnionych ekonomicznie".
Decyzja ma zapaść do końca lata.
Na uwolnienie eksportu i rurociągów naciska przede wszystkim Rosneft. W ubiegłym tygodniu dzięki decyzji Putina Rosneft dostanie możliwość przesyłu rurociągiem wydobywanego na Sachalinie gazu i to zgodnie z taryfą obliczoną z uwzględnieniem wydatków operacyjnych. Dostęp do gazociągu jest Rosneft niezbędny, by rozpocząć budowę zakładu LNG. To wspólna inwestycja z ExxonMobil, w ramach projektu wydobywczego Sachalin-1. Do tej pory Gazprom skutecznie ją blokował odmawiając zgody na dostęp do gazociągu. Gazowy gigant ma bowiem na Sachalinie własny (i jedyny w Rosji) zakład skraplania gazu o mocy 10 mln ton rocznie.
Eksperci są zdania, że Rosneft, Novatek czy Łukoil nie dostaną jednak zgody na samodzielny eksport, ale równe z Gazpromem zasady dostępu do eksportowych gazociągów. To efekt rosnących szybko nakładów inwestycyjnych Gazpromu. South Stream ciągle drożeje i może kosztować nawet 28 mld euro. Gazprom musi zainwestować w uruchomienie złoża w Jakucji skąd gaz popłynie do Chin oraz w budowę 3200 km gazociągu ze złoża do Państwa Środka. Według Gazpromu uruchomienie wydobycia ze złoża Czajanda w Jakucji to koszt 430 mld rubli (dziś 12,3 mld dol.) a gazociągu do chińskiej granicy- 770 mld rubli (22,4 mld dol.). Analitycy mówią o w sumie 55 mld dol.
Nikłe są też postępy monopolisty w uruchamianiu nowych złóż, tak na lądzie jak pod dnem arktycznych mórz. To ostatnie bardzo drogo kosztuje, wymaga zachodnich technologii i urządzeń a dostęp do nich jest coraz trudniejszy i droższy.