Jak tłumaczy Zbigniew Paszkowicz, wiceprezes Grupy Lotos odpowiedzialny za segment wydobywczy, chodzi o akwizycję aktywów produkcyjnych. – Analizujemy kolejne okazje inwestycyjne. Pojawiają się możliwości rynkowe, nie są one liczne, ale są. Jesteśmy ostrożni i wnikliwie je oceniamy – wyjaśnia. Szczegóły dotyczące koncesji na razie nie są znane. Nie wiadomo również, o jaką wartość inwestycji chodzi. Pieniądze na przejęcia spółka chce zdobyć z emisji nowych akcji.

Na 8 września zwołano walne, które zdecyduje o wyrażeniu zgody na podwyższenie kapitału zakładowego koncernu. Lotos planuje pozyskać w ten sposób ok. 1 mld zł. Wpływy z emisji zostaną przeznaczone na wsparcie realizacji strategii, polegającej na przeprowadzaniu dalszych inwestycji służących zwiększeniu kompleksowości rafinerii oraz wzrostowi własnego wydobycia węglowodorów.

– Po udanej realizacji Programu 10+ kluczem do sukcesu pozostają inwestycje w najnowocześniejsze technologie do produkcji paliw oraz rozwój segmentu poszukiwań i wydobycia – zaznacza Paweł Olechnowicz, prezes Lotosu.

Norweskie aktywa wydobywcze gdańskiej spółki na razie ciążą na jej wynikach. Problemy na złożu YME sprawiły, że koncern musiał zwiększyć wartość dotychczasowych odpisów aktualizujących o kwotę 545 mln zł. Tym samym wynoszą one już dziś niemal 1,6 mld zł. To negatywnie wpłynęło na wyniki za II kwartał. Grupa wygenerowała w tym okresie 122,5 mln zł straty netto. To wynik o 3 proc. gorszy niż przed rokiem. Strata operacyjna grupy za I półrocze wyniosła 397,7 mln zł. Skonsolidowane przychody osiągnęły poziom prawie 7,2 mld zł. Na wynik negatywny wpływ miał również przestój remontowy na norweskiej platformie Heimdal, który kosztował 203,5 mln zł.