Stany Zjednoczone są po Chinach drugim największym emitentem dwutlenku węgla na świecie. W 2013 r. produkcja w tym kraju energii elektrycznej i cieplnej oraz transport spowodowały wyemitowanie do atmosfery niemal 5,4 mld ton CO2, co stanowi ok. jednej siódmej emisji globalnej, szacowanej na 36 mld ton. Globalny wzrost emisji w 2013 r. szacuje się na 2,3 proc.
Główną przyczyną wzrostu była długa zima. Jak podkreśliła EIA, w 2013 r. było o 18 proc. więcej dni, wymagających włączenia w domach ogrzewania, a Amerykanie używają do tego głównie oleju opałowego. W okresach o porównywalnej temperaturze emisje z produkcji ciepła na potrzeby ogrzewania domów były na tym samym poziomie. Podobny efekt zanotowano w sektorze handlu i usług.
Niemal nie zmieniła się natomiast emisyjność całej gospodarki, podobnie jak w 2012 r. wyniosła 343 tony CO2 na wytworzenie jednostki PKB wartości miliona dolarów. Wskaźnik ten jest w USA w nieprzerwanym trendzie spadkowym od 1970 r., w 2010 r. wynosił 380 ton na mln dol., w 2005 r. - 421, a w 2000 - 467 ton.
Agencja zwróciła jednak uwagę, że emisje przy produkcji energii elektrycznej - 2 mld ton CO2 byłyby o 40 proc. wyższe, gdyby nie spadek popytu i przede wszystkim poważny spadek emisji na jednostkę produkowanej energii. EIA obliczyła, że dzięki przechodzeniu na mniej emisyjne źródła - np. gaz zamiast węgla - emisja była w 2013 r. niższa o 212 mln ton CO2, a dzięki źródłom zeroemisyjnym - jak atom czy wiatr - spadła o kolejne 150 mln ton.
W raporcie zwraca się jednak uwagę na skok cen gazu na początku 2013 r., przez co jego zużycie spadło, a w związku z tym wzrosła produkcja z innych źródeł - najbardziej z węgla, co przyczyniło się do wzrostu całkowitej emisji.