PKN Orlen walczy o cztery zmiany

Kryzys rafinerii w Europie wymusza cięcie kosztów. Jeśli Orlen skasuje piątą zmianę, zaoszczędzi 20 mln złotych. Związki mówią: nie.

Publikacja: 04.11.2014 08:52

Kryzys rafinerii w Europie wymusza cięcie kosztów. Jeśli Orlen skasuje piątą zmianę, zaoszczędzi 20

Kryzys rafinerii w Europie wymusza cięcie kosztów. Jeśli Orlen skasuje piątą zmianę, zaoszczędzi 20 mln złotych. Związki mówią: nie.

Foto: Bloomberg

W środę przed kancelarią premier Ewy Kopacz ma się odbyć pikieta protestacyjna związkowców Orlenu. Wedle zapowiedzi organizatorów do Warszawy przyjedzie ok. 600 pracowników koncernu i spółek zależnych, m.in. IKS Solino i Anwilu Włocławek. Związkowcy sprzeciwiają się planom zarządu Orlenu dotyczącym zmiany trybu pracy z pięcio- na czterobrygadowy.

Bez miejsc dla nowych

– Jedziemy bronić miejsc pracy. Zmiana trybu pracy ma spowodować, że odejdzie 15–20 proc. załogi. W Orlenie w pięciu brygadach pracuje w sumie 1700 osób, a do tego dochodzą jeszcze spółki zależne, m.in. Anwil. To oznacza, że pracę straci ok. 600 osób – mówi Bogusław Pietrzak, przewodniczący prezydium Międzyzakładowego Związku Zawodowego Pracowników Ruchu Ciągłego w Grupie Kapitałowej PKN Orlen.

Dla członków tego największego związku w firmie (1800 członków) jest bez znaczenia, że w większości pracę stracą osoby, które już osiągnęły wiek emerytalny lub osiągną w przyszłym roku. – To nic nie zmienia, bo w konsekwencji nie będzie miejsc pracy dla nowo zatrudnianych w miejsce odchodzących. Brak 600 miejsc pracy na płockim czy włocławskim rynku to duży problem, zwłaszcza w sytuacji, gdy młodzi ludzie i tak mają kłopot ze znalezieniem pracy i masowo wyjeżdżają za granicę – tłumaczy Bogusław Pietrzak. Związkowcy dwa tygodnie temu rozmawiali na ten temat z ministrem skarbu Włodzimierzem Karpińskim. – Wysłuchał nas i teraz pod telefonem czekamy na decyzję. Jeśli minister interweniuje, odwołamy protest – zapowiada nasz rozmówca.

W resorcie skarbu nie chcą jednak komentować całej sprawy. Dobrze wiedzą, że poprawa efektywności to dla Orlenu jedyny sposób, by przetrwać na targanym głębokim kryzysem europejskim rynku rafineryjnym. W ten sposób spółka zaoszczędzi 20–26 mln zł rocznie. Jak tłumaczy jeden z przedstawicieli płockiego koncernu, piątą brygadę wprowadzono prawie prawie lat temu, w złotych czasach rafinerii. – Koncern było stać na działania, które miały na celu utrzymanie poziomu zatrudnienia. Dziś sytuacja jest zupełnie inna – wyjaśnia nasz informator.

Znikające rafinerie

Przemysł rafineryjny w Europie od kilku już lat walczy ze słabnącym popytem i nadpodażą mocy produkcyjnych. Na razie przegrywa. W ciągu ostatniej dekady popyt na ropę w Europie skurczył się o ponad 2 mln baryłek, czyli o 13 proc. W efekcie rafinerie musiały ograniczyć moce produkcyjne, a wiele z nich zamknięto. Od 2005 r. wyłączono w sumie 10 zakładów naftowych. Problem dotknął też Orlenu, który musiał wyłączyć czeski zakład Paramo.

Analitycy uważają, że lepiej nie będzie. Jak wyjaśnia Leszek Wieciech, dyrektor generalny Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego, perspektywy dla branży są niekorzystne. Jeszcze w 2005 roku zakłady takie wykorzystywały w sumie średnio 85 proc. mocy. Szacuje się, że w przyszłym roku wykorzystanie możliwości produkcyjnych spadnie do 74 proc., a w 2018 r. – jak podaje Wood Mackenzie – może osiągnąć tylko nieco ponad 60 proc.

Europejskie moce produkcji ropy naftowej sięgają obecnie 15 mln baryłek dziennie. Aby zrównoważyć rynek ,do 2018 r. należałoby zamknąć dziesięć kolejnych średniej wielkości rafinerii. W tej chwili na całym kontynencie wystawionych na sprzedaż lub zagrożonych sprzedażą jest w sumie 11 obiektów tego typu.

Claudio Descalzi, prezes włoskiego koncernu Eni, do którego należy sześć rafinerii, nie ukrywa, że przyszedł czas na ograniczenie skali tego biznesu. Włosi rozważają zmodernizowanie części swych instalacji (rafinerie mogą być przekształcone np. w terminal paliw, magazyny, etc.). Przeskalowanie europejskiej działalności paliwowej rozważa również Total i Shell. Ten ostatni w paru poprzednich latach sprzedał zresztą kilka swoich rafinerii, a teraz przymierza się do dalszej rewizji strategii rafineryjnej. – Jest duża nadpodaż mocy produkcyjnych. Sięga ona 10 proc. i rośnie – mówi Simon Henry, wiceszef Shella cytowany przez agencję Reuters.

Celem efektywność

Strategie większości rafinerii europejskich zakładają koncentrację na zwiększeniu efektywności. Z analiz wynika, że 80 proc. firm tego typu stawia właśnie na optymalizację i restrukturyzację. 15 proc. myśli jednak o wyjściu z inwestycji. – Ograniczenie kosztów to w obecnej sytuacji jedna z dróg do przetrwania w tej branży – przekonuje Leszek Wieciech.

Jeszcze do niedawna europejskie rafinerie eksportowały duże ilości paliw w świat. Dziś to nasz kontynent jest zalewany tanim paliwem ze świata. Zdaniem eksperta Andrzeja Szczęśniaka w najbliższych latach nierównowaga będzie rosła, a to głównie dzięki USA, które dzięki złożom łupkowym z importera benzyn staną się ich eksporterem.

Europejskie rafinerie mają kłopot, bo są skazane na import surowca i nie mają takich przewag jak rafinerie z dostępem do taniej ropy w USA czy na Bliskim Wschodzie. Właśnie tam ruszyły inwestycje w nowe moce rafineryjne. Mówi się o uruchomieniu w cztery lata instalacji mogących produkować ponad 430 mln dodatkowych ton ropy. Tymczasem już teraz szacuje się, że globalny popyt na surowiec jest o 35 proc. niższy od podaży.

Analitycy twierdzą, że sektor znajdzie się pod szczególną presją w przyszłym roku, kiedy ta nadpodaż da o sobie mocno znać. W 2015 r. firmy z bezpośrednim dostępem do taniego surowca uruchomią konkurencyjne rafinerie na Bliskim Wschodzie i w Azji. Tylko saudyjsko-chińska rafineria Yanbu oraz zakład Ruwais w Zjednoczonych Emiratach Arabskich będą przetwarzać po 400 tys. baryłek ropy dziennie. W centrali Orlenu tłumaczą, że obecność na rynku nowych, bardziej efektywnych rafinerii zwiększa podaż przy niższej marży, obniża koszt produkcji paliw i wypiera z rynku mniej efektywne rafinerie. Aby więc utrzymać się na rynku, trzeba produkować paliwa jak najtaniej. – Nieoczekiwany skok marż w górę, jaki zanotowano w ostatnim kwartale, jest wiadomością, z której należy się cieszyć, ale nie można na niej budować przyszłości. W dzisiejszych czasach liczy się przede wszystkim elastyczność i możliwość dostosowania do nowych warunków rynkowych. Taką elastyczność daje między innymi efektywność kosztowa – podkreślają w spółce.

Spór zbiorowy w PKP Cargo

Nie tylko Orlen ma problem ze związkami. Kolejowa spółka zawiadomiła w poniedziałek Państwową Inspekcję Pracy o sporze zbiorowym z organizacjami związkowymi. Spór dotyczy głównie żądań płacowych, w tym m.in. wypłaty po 1000 zł na każdego zatrudnionego z okazji Święta Kolejarza, oraz ustanowienia przedstawicieli pracowników w radach nadzorczych spółek zależnych grupy. Zarząd PKP Cargo w poniedziałek odmówił spełnienia tych postulatów. Zaproponował jednocześnie spotkanie z przedstawicielami związków zawodowych w ramach rozpoczętego sporu. Zgodnie z prawem trwający spór zbiorowy jest obecnie w fazie rokowań. Jeśli rokowania nie doprowadzą do jego zakończenia, może on być kontynuowany w ramach mediacji (z udziałem zewnętrznego mediatora), a dopiero w przypadku ewentualnego fiaska rokowań lub mediacji może się przekształcić w legalny strajk. W kwietniu w PKP Cargo zakończył się poprzedni spór zbiorowy, który trwał od czerwca 2013 r. Na mocy zawartego wówczas porozumienia w sierpniu ponad 20 tys. pracowników otrzymało podwyżki oraz premie. Dodatkowo 95 proc. pracowników PKP Cargo obejmują wieloletnie gwarancje zatrudnienia, wynikające z zawartego w 2013 r. paktu gwarancji pracowniczych. W myśl jego postanowień ponad 20 tys. zatrudnionych otrzymało również akcje pracownicze i w ramach tzw. premii prywatyzacyjnej jest akcjonariuszami spółki z pełnym prawem do dywidendy. Akcje te będą mogli sprzedać 30 października 2015 r. Średnia wartość akcji to obecnie ok. 5 tys. zł na osobę.

W środę przed kancelarią premier Ewy Kopacz ma się odbyć pikieta protestacyjna związkowców Orlenu. Wedle zapowiedzi organizatorów do Warszawy przyjedzie ok. 600 pracowników koncernu i spółek zależnych, m.in. IKS Solino i Anwilu Włocławek. Związkowcy sprzeciwiają się planom zarządu Orlenu dotyczącym zmiany trybu pracy z pięcio- na czterobrygadowy.

Bez miejsc dla nowych

Pozostało 95% artykułu
Energetyka
Energetyka trafia w ręce PSL, zaś były prezes URE może doradzać premierowi
Energetyka
Przyszły rząd odkrywa karty w energetyce
Energetyka
Dziennikarz „Rzeczpospolitej” i „Parkietu” najlepszym dziennikarzem w branży energetycznej
Energetyka
Niemieckie domy czeka rewolucja. Rząd w Berlinie decyduje się na radykalny zakaz
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Energetyka
Famur o próbie wrogiego przejęcia: Rosyjska firma skazana na straty, kazachska nie