Rosjanie przysłużą się unii

Bruksela rozpoczyna postępowanie antymonopolowe przeciw Gazpromowi. To może pomóc promowanej przez Polskę koncepcji unii energetycznej.

Aktualizacja: 23.04.2015 10:39 Publikacja: 22.04.2015 21:00

Bruksela rozpoczyna postępowanie antymonopolowe przeciw Gazpromowi.

Bruksela rozpoczyna postępowanie antymonopolowe przeciw Gazpromowi.

Foto: Bloomberg

– Potwierdzają się wszystkie nasze podejrzenia wobec Gazpromu, które stanowiły uzasadnienie propozycji powołania unii energetycznej. Gazprom uniemożliwiał stworzenie wspólnego rynku energii – mówi „Rzeczpospolitej" Rafał Trzaskowski, sekretarz stanu ds. europejskich.

Minister przypomina, że przez długi czas polska propozycja była traktowana z dystansem jako niepotrzebna. Ale zarzuty postawione Gazpromowi pokazują, że umowy zawierane przez rosyjski koncern pełne są niedozwolonych klauzul. I że byłoby lepiej, gdyby Komisja Europejska miała wgląd w te kontrakty, jeszcze zanim zostaną one podpisane.

Wtedy, jak podkreśla Trzaskowski, unikniemy strat w przyszłości. Bo nawet jeśli sprawiedliwość zadziała, to trzeba na to wielu lat dochodzenia. I nawet jeśli Gazprom w końcu zapłaci karę, to poszkodowanym państwom nie skompensuje to strat. Bo wpływy z kary, o czym piszemy obok, nie byłyby dzielone według skali poniesionych szkód.

Argument dla Polski

Polska na pewno użyje tego postępowania jako argumentu na rzecz projektu unii energetycznej, a w szczególności punktu przewidującego możliwość wcześniejszego wglądu Komisji w projekty kontraktów komercyjnych. Posłuży się też nim Donald Tusk, przewodniczący Rady Europejskiej, który rok temu zaproponował unię energetyczną.

Nie wiadomo jednak, czy oponenci większej roli dla KE przyjmą ten argument.

– To może zadziałać w dwóch kierunkach. Może pomóc, ale może też pokazać, że warto zachować tajemnicę kontraktów. Bo w końcu sprawiedliwość zadziałała, więc zmiany nie są potrzebne – zauważa Georg Zachmann, ekspert brukselskiego think tanku Bruegel.

Według obecnie obowiązujących przepisów KE może mieć wgląd w projekty ramowych umów międzypaństwowych dotyczących dostaw gazu z państw trzecich. Ale tylko jeśli zażyczy sobie tego państwo członkowskie. Nie ma natomiast żadnej możliwości analizowania kontraktów komercyjnych.

W projekcie unii energetycznej wszyscy zgadzają się na obowiązek pokazywania umów międzyrządowych, ale duże opory budzi pomysł wglądu w kontrakty między przedsiębiorstwami.

Sceptyczna wydaje się też Margrethe Vestager, komisarz ds. konkurencji, która prowadzi postępowanie przeciw Gazpromowi. Zapytana o to przez „Rzeczpospolitą" odpowiedziała, że rozumie zasadę poszanowania tajemnicy kontraktów. Według niej samo otwarcie rynków i umożliwienie swobodnego przepływu gazu między krajami doprowadzi do powstania unii energetycznej.

Kontra ze Wschodu

Postawienie formalnych zarzutów Gazpromowi już spotkało się ze zdecydowaną reakcją rosyjskiego koncernu. W wydanym w środę oświadczeniu podkreśla on, że są nieuzasadnione.

Według Gazpromu jego zachowania są zgodne z prawem międzynarodowym oraz legislacją krajów, w których firma działa. Ponadto – podkreśla Gazprom – stosowane przez niego praktyki, w tym zasady ustalania cen, nie odróżniają go od innych producentów czy eksporterów gazu.

Zdaniem ekspertów Gazprom – a także stojąca za nim Federacja Rosyjska – może odpowiedzieć na postępowanie antymonopolowe w trojaki sposób. Przede wszystkim zmieni ceny, ale nie zrówna ich w dół. A więc w Niemczech cena dyktowana przez Gazprom mogłaby wzrosnąć, a w Polsce spaść.

– To jest naturalne, taka jest logika rynku wewnętrznego. Ceny powinny być bliżej siebie — uważa Georg Zachmann. Ale dla niektórych krajów może to być bolesne i Gazprom będzie próbował podzielić Unię.

Drugim instrumentem nacisku są negocjacje gazowe z Ukrainą. Niedawno Gazprom zgodził się na korzystną umowę, dzięki której przez najbliższe trzy miesiące Ukraina po w miarę niskiej cenie będzie mogła sprowadzać gaz z Rosji. To pozwoliłoby jej na wypełnienie magazynów przed zimą. Gazprom może teraz próbować wycofywać się z umowy. Wreszcie Rosja może próbować innych politycznych instrumentów odwetowych.

Granice odwetu Rosji na rynku gazu są coraz bardziej ograniczone. Rynek się integruje i kraje mogą dzielić się gazem, coraz więcej jest też możliwości sprowadzania gazu w formie płynnej za pośrednictwem terminali LNG.

Janusz Steinhoff | były wicepremier i minister gospodarki

Prowadzone przez Komisję Europejską postępowanie antymonopolowe przeciw Gazpromowi powinno mieć pozytywny wpływ, przynajmniej w sposób pośredni, na negocjacje prowadzone obecnie przez PGNiG z rosyjską firmą. Przedwcześnie byłoby mówić o konkretnych korzyściach dla strony polskiej, zwłaszcza cenowych. Nie ulega jednak wątpliwości, że one będą.

Wystarczy zauważyć, że ceny gazu były nieadekwatne np. do kosztów transportu. Mimo niższych kosztów Polska i inne kraje Europy Środkowo-Wschodniej przez wiele lat płaciły za rosyjski gaz więcej niż Niemcy, Francuzi czy Włosi. Wszystko z powodu braku możliwości zapewnienia sobie dostaw z alternatywnych kierunków. To się zmienia. Dzieje się tak ze względu na budowany terminal LNG w Świnoujściu, istniejący fizyczny i wirtualny rewers na gazociągu jamalskim czy połączenie Polski z Czechami.

Niezależnie od tego KE ma pełne prawo prowadzić postępowanie antymonopolowe wobec każdej firmy działającej na rynku wspólnotowym, naruszającej zasady wolnej konkurencji. W konsekwencji może nałożyć na Gazprom karę w wysokości nawet 10 proc. jego rocznych przychodów.

Decyzje KE zresztą już wcześniej przyniosły wymierne efekty, związane chociażby z umożliwieniem krajom UE dokonywania reeksportu gazu dostarczanego przez Gazprom. Kolejna działania wobec rosyjskiego koncernu są konieczne, wziąwszy pod uwagę, że w znaczącym stopniu zdominował on europejski rynek i narzuca innym jego uczestnikom własne zasady gry, zwłaszcza w zakresie cen. W tym kontekście z dzisiejszej perspektywy, jeszcze bardziej niż kilka lat temu, za błąd należy uznać wsparcie dla koncepcji budowy gazociągu północnego, który umożliwia transport gazu z Rosji do Niemiec po dnie Morza Bałtyckiego.

Polska proponowała alternatywne rozwiązanie w postaci budowy drugiej nitki gazociągu jamalskiego czy też realizację projektu Amber, co ograniczyłoby możliwości wywieranie presji przez Gazprom na inne państwa tranzytowe. Nie od dziś wiadomo, że Moskwa dzięki gazociągowi północnemu wywiera m.in. nacisk na Białoruś i Ukrainę. —trf

Straciła Polska, zarobią Niemcy

Postępowanie antymonopolowe wobec Gazpromu może przynieść, jeśli zarzuty się potwierdzą, dwa skutki. Po pierwsze, Gazprom będzie musiał zmienić niedozwolone unijnym prawem praktyki i w przyszłości zawierać umowy bez nielegalnych klauzul. Po drugie, rosyjski koncern będzie musiał zapłacić karę za szkody spowodowane w przeszłości. Maksymalny wymiar kary w postępowaniu antymonopolowym to 10 proc. rocznych obrotów firmy. Paradoksalnie jednak skorzystają na tym nie poszkodowane państwa, które przez lata przepłacały za rosyjski gaz. Bo w myśl unijnych traktatów kary ściągane w postępowaniu antymonopolowym są płacone wprost do unijnego budżetu, a następnie redystrybuowane do budżetów narodowych według klucza wpłat. Czyli ten, kto płaci najwięcej do budżetu UE, najbardziej skorzysta na karach. W tym konkretnym wypadku Polska dostanie zaledwie 2,8 proc. orzeczonej kary, a wszystkie pięć państw, w których KE stwierdziła niedozwolone praktyki cenowe, dostanie w sumie tylko 3,7 proc. Natomiast Niemcy, jako największy płatnik do budżetu UE, dostaną blisko 20 proc. ewentualnej kary Gazpromu. Mimo że to one przez lata korzystały na polityce koncernu rosyjskiego. Bo Gazprom dyktuje Niemcom ceny niższe od rynkowych, a Polsce i innym krajom regionu wyższe.

Osiem krajów poszkodowanych przez wielkiego monopolistę

Komisja Europejska oskarżyła rosyjski koncern o nadużywanie pozycji dominującej na rynkach gazu ośmiu państw członkowskich, w tym Polski. Poza naszym krajem zarzuty dotyczą praktyk Gazpromu w Bułgarii, Czechach, na Słowacji, na Węgrzech, Litwie, Łotwie i w Estonii. Przy czym waga zarzutów jest różna. We wszystkich ośmiu krajach KE znalazła przykłady stosowania klauzul, które prowadzą do fragmentacji unijnego rynku, czyli wszelkiego rodzaju klauzule terytorialne. Jest to albo zakaz reeksportu, albo nakaz wykorzystania całego gazu na terenie danego kraju, albo obowiązek uzyskania zgody Gazpromu na reeksport. W dwóch krajach – Polsce i Bułgarii – KE znalazła przykłady niedozwolonych klauzul dotyczących wykorzystania infrastruktury gazowej, czyli żądania w ogóle niepowiązane z przedmiotem kontraktu. W Polsce chodziło o zwiększenie kontroli Gazpromu nad gazociągiem jamalskim, w Bułgarii warunkiem dostaw było zobowiązanie się rządu do inwestycji w przyszłości w South Stream. Ten nowy gazociąg, który został w 2014 r. zablokowany przez Brukselę jako niezgodny z prawem UE, miał być alternatywą dla gazociągu wiodącego obecnie przez terytorium Ukrainy. Wreszcie trzeci zarzut dotyczy nieuczciwych praktyk cenowych, które Gazprom stosował w pięciu krajach: Polsce, Bułgarii, Litwie, Łotwie i Estonii. Powiązał ceny gazu z ceną ropy, co samo w sobie nie jest zakazane. Ale formuła była tak skonstruowana, że prowadziła do zawyżenia cen. – Gaz w tych krajach kosztował nawet 40 proc. więcej, niż wynikałoby z warunków rynkowych – mówiła komisarz Margrethe Vestager.

Takie praktyki, o ile zostaną potwierdzone, utrudniają transgraniczną sprzedaż gazu w ramach jednolitego rynku, zmniejszając tym samym płynność i wydajność rynków gazu. Stwarzają one również sztuczne bariery w handlu między państwami członkowskimi i prowadzą do wyższych cen gazu.

Zainicjowany w środę etap polega na przesłaniu pisemnego zgłoszenia zastrzeżeń. Gazprom ma 12 tygodni na pisemne ustosunkowanie się do nich. Może w tym czasie kontaktować się z urzędnikami KE, poprosić o wysłuchanie w Brukseli, analizować dokumenty przygotowane przez KE. Bruksela nie ma żadnych ustawowych terminów zakończenia tej procedury. Najwyższą możliwą karą jest orzeczenie konieczności zapłacenia przez Gazprom 10 proc. swoich rocznych obrotów.

Komisja Europejska dokonała nalotów na biura Gazpromu i spółki z nim powiązane we wrześniu 2011 roku, a rok później uruchomiła formalne dochodzenie. Wszystkie stawiane w przeszłości zarzuty potwierdziły się, choć w różnej skali w różnych krajach.

– Potwierdzają się wszystkie nasze podejrzenia wobec Gazpromu, które stanowiły uzasadnienie propozycji powołania unii energetycznej. Gazprom uniemożliwiał stworzenie wspólnego rynku energii – mówi „Rzeczpospolitej" Rafał Trzaskowski, sekretarz stanu ds. europejskich.

Minister przypomina, że przez długi czas polska propozycja była traktowana z dystansem jako niepotrzebna. Ale zarzuty postawione Gazpromowi pokazują, że umowy zawierane przez rosyjski koncern pełne są niedozwolonych klauzul. I że byłoby lepiej, gdyby Komisja Europejska miała wgląd w te kontrakty, jeszcze zanim zostaną one podpisane.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Energetyka
Energetyka trafia w ręce PSL, zaś były prezes URE może doradzać premierowi
Energetyka
Przyszły rząd odkrywa karty w energetyce
Energetyka
Dziennikarz „Rzeczpospolitej” i „Parkietu” najlepszym dziennikarzem w branży energetycznej
Energetyka
Niemieckie domy czeka rewolucja. Rząd w Berlinie decyduje się na radykalny zakaz
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Energetyka
Famur o próbie wrogiego przejęcia: Rosyjska firma skazana na straty, kazachska nie