Niezależnie od tego KE ma pełne prawo prowadzić postępowanie antymonopolowe wobec każdej firmy działającej na rynku wspólnotowym, naruszającej zasady wolnej konkurencji. W konsekwencji może nałożyć na Gazprom karę w wysokości nawet 10 proc. jego rocznych przychodów.
Decyzje KE zresztą już wcześniej przyniosły wymierne efekty, związane chociażby z umożliwieniem krajom UE dokonywania reeksportu gazu dostarczanego przez Gazprom. Kolejna działania wobec rosyjskiego koncernu są konieczne, wziąwszy pod uwagę, że w znaczącym stopniu zdominował on europejski rynek i narzuca innym jego uczestnikom własne zasady gry, zwłaszcza w zakresie cen. W tym kontekście z dzisiejszej perspektywy, jeszcze bardziej niż kilka lat temu, za błąd należy uznać wsparcie dla koncepcji budowy gazociągu północnego, który umożliwia transport gazu z Rosji do Niemiec po dnie Morza Bałtyckiego.
Polska proponowała alternatywne rozwiązanie w postaci budowy drugiej nitki gazociągu jamalskiego czy też realizację projektu Amber, co ograniczyłoby możliwości wywieranie presji przez Gazprom na inne państwa tranzytowe. Nie od dziś wiadomo, że Moskwa dzięki gazociągowi północnemu wywiera m.in. nacisk na Białoruś i Ukrainę. —trf
Straciła Polska, zarobią Niemcy
Postępowanie antymonopolowe wobec Gazpromu może przynieść, jeśli zarzuty się potwierdzą, dwa skutki. Po pierwsze, Gazprom będzie musiał zmienić niedozwolone unijnym prawem praktyki i w przyszłości zawierać umowy bez nielegalnych klauzul. Po drugie, rosyjski koncern będzie musiał zapłacić karę za szkody spowodowane w przeszłości. Maksymalny wymiar kary w postępowaniu antymonopolowym to 10 proc. rocznych obrotów firmy. Paradoksalnie jednak skorzystają na tym nie poszkodowane państwa, które przez lata przepłacały za rosyjski gaz. Bo w myśl unijnych traktatów kary ściągane w postępowaniu antymonopolowym są płacone wprost do unijnego budżetu, a następnie redystrybuowane do budżetów narodowych według klucza wpłat. Czyli ten, kto płaci najwięcej do budżetu UE, najbardziej skorzysta na karach. W tym konkretnym wypadku Polska dostanie zaledwie 2,8 proc. orzeczonej kary, a wszystkie pięć państw, w których KE stwierdziła niedozwolone praktyki cenowe, dostanie w sumie tylko 3,7 proc. Natomiast Niemcy, jako największy płatnik do budżetu UE, dostaną blisko 20 proc. ewentualnej kary Gazpromu. Mimo że to one przez lata korzystały na polityce koncernu rosyjskiego. Bo Gazprom dyktuje Niemcom ceny niższe od rynkowych, a Polsce i innym krajom regionu wyższe.
Osiem krajów poszkodowanych przez wielkiego monopolistę
Komisja Europejska oskarżyła rosyjski koncern o nadużywanie pozycji dominującej na rynkach gazu ośmiu państw członkowskich, w tym Polski. Poza naszym krajem zarzuty dotyczą praktyk Gazpromu w Bułgarii, Czechach, na Słowacji, na Węgrzech, Litwie, Łotwie i w Estonii. Przy czym waga zarzutów jest różna. We wszystkich ośmiu krajach KE znalazła przykłady stosowania klauzul, które prowadzą do fragmentacji unijnego rynku, czyli wszelkiego rodzaju klauzule terytorialne. Jest to albo zakaz reeksportu, albo nakaz wykorzystania całego gazu na terenie danego kraju, albo obowiązek uzyskania zgody Gazpromu na reeksport. W dwóch krajach – Polsce i Bułgarii – KE znalazła przykłady niedozwolonych klauzul dotyczących wykorzystania infrastruktury gazowej, czyli żądania w ogóle niepowiązane z przedmiotem kontraktu. W Polsce chodziło o zwiększenie kontroli Gazpromu nad gazociągiem jamalskim, w Bułgarii warunkiem dostaw było zobowiązanie się rządu do inwestycji w przyszłości w South Stream. Ten nowy gazociąg, który został w 2014 r. zablokowany przez Brukselę jako niezgodny z prawem UE, miał być alternatywą dla gazociągu wiodącego obecnie przez terytorium Ukrainy. Wreszcie trzeci zarzut dotyczy nieuczciwych praktyk cenowych, które Gazprom stosował w pięciu krajach: Polsce, Bułgarii, Litwie, Łotwie i Estonii. Powiązał ceny gazu z ceną ropy, co samo w sobie nie jest zakazane. Ale formuła była tak skonstruowana, że prowadziła do zawyżenia cen. – Gaz w tych krajach kosztował nawet 40 proc. więcej, niż wynikałoby z warunków rynkowych – mówiła komisarz Margrethe Vestager.