Realizowana w Opolu inwestycja PGE może nie wystarczyć, by zapewnić Polsce rezerwę mocy

PSE nie będą miały wystarczającej rezerwy mocy może już nawet w 2020 roku. Wszystko zależy od tego, czy stare bloki siłowni będą modernizowane.

Publikacja: 10.10.2016 20:29

Foto: Bloomberg

Zaawansowanie flagowej inwestycji Polskiej Grupy Energetycznej w Opolu przekroczyło już 60 proc. Jednak wchodzące do systemu w lipcu 2018 r. i marcu 2019 r. bloki o łącznej mocy 1,8 tys. MW, budowane kosztem prawie 12 mld zł, jedynie przejściowo rozszerzą potencjał Elektrowni Opole. Powód? Ze względu na spodziewane w przyszłym roku zaostrzenie norm środowiskowych w UE (tzw. konkluzji BAT) na początku drugiej dekady mogą być wyłączone cztery pracujące w Opolu jednostki. By tak się nie stało, trzeba je modernizować.

Z danych udostępnionych przez Polskie Sieci Elektroenergetyczne wynika, że w takiej sytuacji jest 56 bloków. Koszt remontu każdego z nich operator szacuje na 50–70 mln zł. To oznacza, że „lifting" wszystkich siłowni pochłonie 2,8–3,9 mld zł. To znacznie mniej, niż szacowały Towarzystwo Gospodarcze Elektrownie Polskie i Polski Komitet Energii Elektrycznej. Organizacje te wskazywały na potrzeby modernizacyjne rzędu 9 mld zł. Pod uwagę brana była przy tym ta sama liczba jednostek, co średnio dawałoby ok. 160 mln zł na blok.

Skąd różnica? Jak słyszymy w PKEE, wszystko zależy od tego, jakie konkretnie progi emisyjne będą wyznaczone w ramach zaostrzania przepisów. Dziś wiadomo, że będą one niższe, niż się wstępnie spodziewano. PKEE potwierdza przy tym, że obecnie szacowany przez resort energii budżet na dostosowania oscyluje wokół 3–4 mld zł.

Finansowy aspekt to jeden problem. Drugim jest takie uszeregowanie remontów, by PSE miało wystarczające rezerwy. Zwłaszcza że czasu nie jest dużo, a operator może odstawić do modernizacji średnio 1,5–2 tys. MW w roku.

Potrzebna jest nie tylko koordynacja działań, ale też konkretne decyzje wytwórców w sprawie remontów.

Jak się dowiedzieliśmy, cztery bloki opolskiej siłowni PGE może zgłosić już do pierwszej aukcji w ramach tzw. rynku mocy (wsparcie dla wytwórców). Podobne decyzje podejmować będą prawdopodobnie także inni wytwórcy.

Dlatego eksperci oceniają, że w najbliższych latach budżet rynku mocy (sygnalizowany przez ME na 2–3 mld zł rocznie) pójdzie w większości na reanimację starych siłowni. Nowe inwestycje będą miały oddzielny „koszyk" zamawianej mocy. Prawdopodobne jest, że zostaną w nim uwzględnione także budowane dziś bloki w Opolu, Jaworznie (Tauron) i Kozienicach (Enea). Choć – jak słyszymy w ME – ostatecznej decyzji na razie nie ma.

Zdaniem Herberta L. Gabrysia z Krajowej Izby Gospodarczej, choć modernizacja 56 bloków (42 na węgiel kamienny, 13 na węgiel brunatny i jednego na biomasę w Połańcu) jest koniecznością ze względu na bilans systemu, to taki „lifting" wydłuży życie siłowni być może do połowy trzeciej dekady. Jak wynika z naszych informacji, w przypadku Opola chodzi o kupienie 15–20 lat w zależności od bloku. – W tym czasie mogą się rozwinąć mniej emisyjne technologie, które dziś nie są opłacalne – zauważa Gabryś.

Zaawansowanie flagowej inwestycji Polskiej Grupy Energetycznej w Opolu przekroczyło już 60 proc. Jednak wchodzące do systemu w lipcu 2018 r. i marcu 2019 r. bloki o łącznej mocy 1,8 tys. MW, budowane kosztem prawie 12 mld zł, jedynie przejściowo rozszerzą potencjał Elektrowni Opole. Powód? Ze względu na spodziewane w przyszłym roku zaostrzenie norm środowiskowych w UE (tzw. konkluzji BAT) na początku drugiej dekady mogą być wyłączone cztery pracujące w Opolu jednostki. By tak się nie stało, trzeba je modernizować.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Energetyka
Niemiecka gospodarka na zakręcie. Firmy straszą zwolnieniami
Materiał Promocyjny
BaseLinker uratuje e-sklep przed przestojem
Energetyka
Energetyka trafia w ręce PSL, zaś były prezes URE może doradzać premierowi
Energetyka
Przyszły rząd odkrywa karty w energetyce
Energetyka
Dziennikarz „Rzeczpospolitej” i „Parkietu” najlepszym dziennikarzem w branży energetycznej
Energetyka
Niemieckie domy czeka rewolucja. Rząd w Berlinie decyduje się na radykalny zakaz