Spółki elektroenergetyczne po początkowej niepewności chwilę po wyborach zaczęły odrabiać powyborcze straty w notowaniach. Zaniepokojenie co do kursu nowej władzy zastąpiło przekonanie, że od wydzielenia węgla ze struktury Polskiej Grupy Energetycznej, Enei i Energi nie ma odwrotu, niezależnie, kto będzie rządził. Zanim jednak dojdzie do porządkowania ich na nowo przez ewentualną „nową miotłę” w Ministerstwie Aktywów Państwowych, firmy chcą realizować inwestycje, które już rozpoczęły. Największy znak zapytania jest wokół PGE. Wstrzymanie zielonej aktualizacji strategii energetycznej firmy tuż przed wyborami sparaliżowało wiele procesów decyzyjnych.
Czas ucieka
W przekonaniu naszych rozmówców wydłużający się proces separacji wytwarzania opartego na węglu od firm energetycznych nie będzie miał większego przełożenia na notowania spółki. – Kwartał, dwa, a nawet trzy niewiele zmienią i spółki wytrzymają do tego okresu proces wydzielenia – mówi Łukasz Prokopiuk, analityk DM BOŚ. Wynika to z faktu, że spółki energetyczne już teraz bardzo inwestują w OZE i w dystrybucję i budują bazę do produkcji energii niezależnie od tego, czy proces wydzielenia energetyki węglowej potrwa dłużej czy krócej. – Sprzedaż aktywów węglowych zapewne ten proces przyspieszy, ale brak tej decyzji przez kilka miesięcy nie będzie negatywnie skutkować dla firm – mówi analityk. Rozmówcy wskazują nam jednak, że ta niepewność jest co do kształtu tego procesu, a polityczna decyzja o wstrzymaniu aktualizacji strategii PGE tylko ten trend pogłębiła. – Jeśli wsłuchać się w głosy polityków, nowego – prawdopodobnie – obozu rządzącego, to o powstaniu Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego nie mówią nic albo przyznają, że proces wydzielenia węgla od firm energetycznych jest nieunikniony. Będzie jego kontynuacja, w tej czy innej formie. Ceny spółek energetycznych są niskie, ale nadal z perspektywą na duży wzrost, a problemem jest seria innych spraw, które nowy rząd będzie musiał zrealizować w bardzo krótkim czasie. Powstanie NABE wcale nie musi do nich należeć – mówi nam anonimowo jeden z analityków.
Nasi rozmówcy wskazują, że firmy mają ten czas, od kilku do nawet kilkunastu miesięcy. – Produkcja energii z węgla nadal – na razie – daje zarobić. Nadchodzi okres zimowy, kiedy popyt na energię i ciepło z węgla będzie wzrastał. Na razie zagrożeń dla wyników spółek, będących efektem wydłużającego się procesu, nie ma więc – dodaje wspomniany analityk. Zdaniem Łukasza Prokopiuka projekt ten, z pewnymi zmianami, będzie kontynuowany przez nowy rząd. Zaniżone bieżące kursy wynikające z niepewności wokół NABE są obecnie szansą dla inwestorów. Problemem jest jedynie nieznany termin, kiedy państwo wróci do tematu – mówi. Dodaje, że partie dotychczas opozycyjne w niewielkim tylko stopniu podnosiły kwestię powstania NABE. – Gdyby ten projekt bardzo uwierał tym trzem partiom opozycyjnym, to byłby bardzo mocno krytykowany, a tak nie było. To może sugerować, że koniec końców, z pewnymi zmianami, nowy rząd może być skłonny do poparcia tego pomysłu – mówi Prokopiuk. Nie daje jednak nadziei inwestorom na dywidendy w niedalekiej przyszłości. – O tym można zapomnieć, żadnych dywidend w najbliższym czasie nie będzie – mówi analityk, podkreślając, że firmy mają duże potrzeby inwestycyjne.
Mniej optymistyczny w ocenie czasu jest analityk Santander BM Paweł Puchalski. – Firmy energetyczne nie mają czasu na decyzje kierunkowe co do rozwoju. Czas na inwestycje w OZE oczywiście jest, i te inwestycje są realizowane i planowane. Podobnie jest w sektorze dystrybucji, gdzie procesy i zwiększona fala inwestycji zostały już rozpoczęte. Najważniejszą kwestią jest wydzielenie sektora energetyki węglowej – tu czasu zdecydowanie brakuje. Przyszły rok – jeśli nie będzie regulacji rządowych dotyczących wydzielenia węgla – rysuje się dla polskich spółek energetycznych pod dużym znakiem zapytania – podkreśla Paweł Puchalski.
Niepokój PGE
W spółkach energetycznych oficjalnie słyszymy, że wyniki wyborów nie wpływają na decyzje inwestycyjne firm i te podjęte wcześniej – a dotyczące głównie inwestycji w budowę nowych OZE lub ich akwizycje – są realizowane. Koniec roku to także kolejne aukcje OZE oraz rynku mocy. Te pierwsze odbędą się już w listopadzie i plany projektów wiatrowych, a przede wszystkim słonecznych, są gotowe i będą zgłoszone do aukcji. Nieco bardziej skomplikowana sytuacja dotyczy aukcji rynku mocy na rok dostaw 2028 r. Niepewność wynika z faktu, że spółki nie wiedzą, jakie będzie nastawienie nowego rządu do nowych projektów gazowych, a więc opartych na paliwie gazowym. Enea na razie nie rezygnuje zaś z bloków gazowych w Kozienicach, które mają zostać przedstawione w tegorocznej aukcji rynku mocy. Wkrótce mamy poznać wykonawcę inwestycji, a oferty miały spłynąć w połowie października. Duże wahania cenowe gazu na rynkach światowych także nie ułatwiają podjęcia decyzji. Wiele wskazuje na to, że firmy energetyczne zgłoszą do aukcji DSR, magazyny energii, ale np. Tauron projektu elektrowni gazowej Łagisza może ostatecznie nie przedstawić.